czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 17

Przeczytaj notkę pod rozdziałem.

Jakimś sposobem oderwaliśmy się od siebie i staliśmy w ciszy na przeciwko siebie. Jego oddech był płytki, małe drobinki z wentylacji powietrza spływały po moim czole a zapach cynamonu przenikał przez powietrze dookoła mnie. Znałam ten zapach zbyt dobrze - była to ta sama pikanteria, którą zidentyfikowałam chwilę przed tym, kiedy docisnął swoje usta do moich ostatniej nocy. To była ta słodycz, której posmakowałam kiedy jego usta uporczywie przylgnęły do moich warg, a jego długie palce rozpaczliwie chwyciły moje ręce po czym zaplątały się w moich włosach a on mógł drwić ze mnie więcej niż jeden raz. Także mogłam go wąchać kiedy mój nos był dociśnięty do jego klatki piersiowej a ja trzymałam oczy zamknięte na miękkim materiale jego koszulki. Ta przyjemna woń, którą rozpoznałam, spleciona była z delikatnym zapachem dymu papierosowego.      


Zayn jako pierwszy zdolny był się poruszyć. Jego klatka piersiowa po cichu wymsknęła się z mojego pola widzenia, lekkie odgłosy kroków odbijały echem od ścian, jego oddech stawał się coraz bardziej odległy. Ciągle tam stałam, skupiona zupełnie na niczym - w sumie to na wszystkim, oprócz niego. Nie mogłam na niego patrzeć. Nie mogłam do cholery pojąć tego co się dzieję pomiędzy nami. Niezaprzeczalnie czułam bezlitosny strach.

Dźwięk skrzypiącego materaca łóżka wypełnił moje uszy po dłuższej chwili i usłyszałam jego wołanie z drugiej strony pokoju.

- Chodź do mnie.

Spojrzałam w górę niepewnie, powoli pozwoliłam moim oczom skierować się z miękkiej wykładziny spod moich stóp, do ciężkiej dębowej ramy jego ogromnego łóżka.

Leżał ułożony niesamowicie nonszalancko, nogi wyciągnął przed siebie, skrzyżował je w kostkach a plecami oparł się o stos poduszek za nim. Wpatrywał się we mnie wyczekująco, delikatnie podniósł jedną dłoń i nieznacznie poklepał puste miejsce obok siebie. Przełknęłam głośno ślinę, patrząc na wolne miejsce obok niego. Fakt, że zapraszał mnie - mnie - na swoje łóżko był czymś czego nie mogłam znieść, ta świadomość zalała mnie szybko i gwałtownie.

Niezależnie od głosu krzyczącego w mojej głowie 'Nie rób tego, nie nie nie nie' moje nogi miały inne plany i powoli, nieśmiało zaczęły zbliżać się w kierunku łóżka, bliżej do niego. Nigdy nie chciałam być mu posłuszna dlatego zdecydowałam usiąść sztywno na krawędzi łóżka. Daleko od niego.

Usłyszałam jego ciche westchnienie, kiedy pozwoliłam moim palcom wydzierać dziurę na kolanie w moich spodniach.

- Sam...

Przełknęłam gulę w gardle, wpatrywałam się w moje dłonie niezdolna do myślenia, ruchu, oddechu czy czegokolwiek. Mogłam tylko czekać.

Usłyszałam kolejne ciężkie westchnienie opuszczające jego usta, odwróciłam głowę w frustracji, ale nie chciałam pozwolić na kontakt wzrokowy.

- Hmm? - odpowiedziałam cicho przez ramię.

Długa chwila ciszy.

Wdech.

Wydech.

- Chodź, połóż się ze mną - w końcu odpowiedział niskim, niemal niesłyszalnym szeptem.

Złapałam dolną wargę między zęby, żując ją nerwowo. Westchnęłam cicho pod nosem, potrząsnęłam głową i odwróciłam się do niego całkowicie. Nie byłam w stanie zrozumieć tego co się właśnie działo. Pójść do jego łóżka, leżeć na jego łóżku - z nim. Z Zaynem.

Koniec świata jest bliski.

- Jest ok - powiedziałam cicho. Ale nie było, nie, nie wszystko, ale nie ok. Byłam pewna, że zaraz zsunę się na ziemię, z niewdzięcznym łomotem i nagłym zatrzymaniem akcji serca. Pomimo mojej paniki, niepokoju i zalewającego mnie zmieszania, skinęłam głową do siebie.- Ja... jest w porządku.

Łóżko lekko zatrzeszczało pod wpływem mojego ciężaru, ciemne, jedwabiste prześcieradło poruszało się pod moimi nogami. Drogie prześcieradło, na które w innych okolicznościach pewnie bym napluła, na przykład zdzierając je z materaca do czyszczenia, po jakieś bezimiennej lasce. Po jakiejś bezimiennej 'zabawce' jak to mówił Liam.

Podskoczyłam kiedy poczułam delikatny dotyk jego palców na dole moich pleców, nawet spod bluzy z kapturem mogłam poczuć ciepło promieniujące z opuszków jego palców. Delikatny nacisk dłoni był ostrożny, czuły. To, że chciał leżeć ze mną w jednym łóżku... wolałabym uniknąć jego dotyku. I tak już byłam wystarczająco oszołomiona.

- Sam - jego słowa przerwały ciszę, łóżko znów zaskrzypiało, czułam, że ciało Zayna staje się bardziej natarczywe. Przysunął się bliżej do mnie, poczułam nagłą ochotę zeskoczenia z łóżka i wyjścia prosto za drzwi jego mieszkania. Nie mogłam tu być. Nie mogłam tego robić, nie powinnam, nie...

- Proszę..

Usłyszałam ciche, łamiące błaganie, błaganie rozpaczy i nadziei i jeszcze czegoś, czego nie potrafiłam dokładnie określić. Zayn prosił, żebym położyła się obok niego, prosił mnie ładnie abym była obok niego na zakazanym dla mnie łóżku, a ja byłam przekonana, że za chwilę się obudzę i to wszystko okaże się snem. Będę bezpiecznie leżeć zwinięta w swoim tanim, ciepłym prześcieradle. Sama. Z dala od Zayna. Z dala od tego.

Moje ręce zsunęły się z kolan na miękkie prześcieradło, chłodny materiał łaskotał moją skórę. Jego dłonie nie ruszyły się z dolnej części moich pleców, palce wciąż naciskały na mnie z odludną delikatnością, tak piekielnie mi obcą. Nigdy nie był tak uprzejmy w stosunku do mnie. Jednak po chwili zsunął swoje dłonie z mojej skóry a ja poczułam zalewającą mnie falę rozczarowania, kiedy powiew zimnego powietrza owionął moją skórę w tamtym miejscu.

Jeszcze mocniejszy wstrząs szoku targnął mną, kiedy poczułam znowu jego dłoń - tym razem znalazła się na mojej, którą lekko trzymałam na prześcieradle. Jego palce - znacznie większe niż moje - spoczęły na gładkiej powierzchni mojej ręki, ściskając ją delikatnie jakby chciał powiedzieć w ten sposób, że jestem bezpieczna. Zaczął poruszać kciukiem, głaszcząc delikatnie i powolnie wrażliwą skórę tuż przy małym palcu. Ten gest spowodował drżenie od palców przez żołądek, prosto do mojego serca.

Nie mogłam sobie wyobrazić, jak to musiało wyglądać - ja siedząca sztywno w rogu jego łóżka, on przybliżający się do mnie, wyciągający do mnie ramiona, po to by spleść razem nasze dłonie. Jego kciuk głaszczący moją dłoń, jego wzrok intensywnie palący najgłębsze zakamarki mojej duszy. Niesamowity szok malujący się na mojej twarzy.

Westchnęłam drżącym głosem, mój język gwałtownym ruchem przesunął się suchej powierzchni ust.- Kim jesteś?

Usłyszałam lekki śmiech, który przeciął powietrze dostając się aż do mojego karku, powodując kolejny wybuch gęsiej skórki na moich ramionach. - Co takiego?

- Powiedziałam.. - przełknęłam głośno ślinę, moje oczy zatrzepotały zamknięte.- Kim jesteś?

- Nie wiem co masz na myśli - odpowiedział powoli, usłyszałam dezorientacje w jego niskim głosie.-Wiesz kim jestem.

- Nie - odpowiedziałam z wahaniem. Odwróciłam się lekko opierając podbródek o ramię, kiedy ujrzałam jego opalone palce wciąż głaszczące moją skórę. - Ja.. ja nie.. Nigdy nie byłeś ze mną szczery.

Zaśmiał się. Zaśmiał się zmęczonym, suchym śmiechem a następnie przysunął się jeszcze bliżej do mnie. Mogłam poczuć znajome ciepło jego klatki piersiowej. - Sam, o czym ty-

Odwróciłam się teraz będąc dokładnie tuż przed jego twarzą, jego oczy wciąż niesamowicie się we mnie wpatrywały.- Rozmawiałam z Liamem, powiedział, że powinnam-

- Rozmawiałaś z Liamem? - jego oczy rozszerzyły się delikatnie. Jego palce przestały być tak łagodne, jego dłoń nieruchomo spoczywała na mojej. Jego oczy pociemniały, szczęka zacieśniła się a usta lekko rozchyliły.- Co powiedział? Czy on coś ci powiedział?

Przyglądałam się mu dłuższą chwilę, moje brwi lekko uniosły się ku górze, kiedy patrzyłam na jego twarz. Dlaczego tak zareagował? Dlaczego pyta o to w taki sposób? Przełknęłam ślinę i potrząsnęłam głową - Nie - powiedziałam powoli i ostrożnie.- Nie, on mi nic nie powiedział - czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć?

Jego szczęka wciąż była zaciśnięta, usta również zacisnął mocno i patrzył na mnie w milczeniu. Jego oczy mnie skanowały, szaleńczy brąz uwięził na sobie mój podejrzliwy wzrok. Po chwili jego oczy znów stały się zatwardziałe, nie było w nim już żadnego spokoju czy miękkości.

Ułożyłam dłonie z powrotem na kolana, pocierając spodnie w tym miejscu, nagłą utratą bezpieczeństwa przez mocny uścisk jego palców na skórze.

- Zayn - wyszeptałam, moje oczy cały czas skupione były na nim. - Proszę, powiedz coś. Czego.. -odchrząknęłam delikatnie - czego nie chcesz mi powiedzieć?

Jego usta wykrzywiły się w znajomym grymasie, odsunął się całkowicie ode mnie na drugi koniec łóżka. Nie patrzył na mnie, obdarzył swym spojrzeniem podłogę i swoje stopy, jego oddech stał się nierównomierny.

Był zły.

Powoli wypuściłam powietrze oblizując wargi, starałam się w końcu popatrzeć w jego stronę. Jego długie, szczupłe ciało siedziało w podobny sposób do mnie - sztywno, nieruchomo i nieswojo. Moje usta rozchyliły się mimo mojej woli.- Ja tylko chcę wiedzieć...

- Wiedzieć co?

Jego szorstki i ostry ton głosu mnie zaskoczył, jednak największym zaskoczeniem sytuacji okazało się jego spojrzenie, które wydawało się być bardziej niż lodowate. To był ten sam wzrok, którym obdarzał mnie podczas każdej naszej sprzeczki w ciągu ostatnich kilku tygodni a ja poczułam gulę w gardle ponieważ wiedziałam, że był bardziej niż zły.

Byliśmy z powrotem u punktu wyjścia.

Obrócił się aby spojrzeć na mnie.- Wiesz co, Sam? - powtórzył z grymasem.- Jak możesz?

- Słucham? - zmrużyłam oczy wraz z pytaniem, szybko odizolowałam nieśmiałą część mnie. Poczułam nagły przypływ wzmożonej odwagi, kiedy patrzyłam w jego wściekłe spojrzenie.- Jak mogę co? Zayn? Wyzywać cię - to jest to co zamierzałeś powiedzieć?

Wydał z siebie ostry, pozbawiony humoru śmiech. - Dokładnie to, kim jesteś by mnie wyzywać?

- Kłamiesz! - mruknęłam potrząsając głową.- Nie byłbyś taki wściekły gdyby nie to.

- Jestem zły, ponieważ znowu zachowujesz się jak suka! - warknął bezdusznie, szyderstwo nie znikało z jego twarzy. Jego oczy cały czas były we mnie utkwione.- To jest kurwa niewiarygodne. Już oskarżasz mnie o zrobienie czegoś złego, kurwa. Kurewsko nie do wiary.

Moja klatka piersiowa napięła się boleśnie na jego ostre słowa. Stare oblicze Zayna znów ujrzało światło dzienne, a ja poczułam niesamowity gniew przepływający przez moje ciało. Oddychał ciężko, tak samo jak ja, jego nozdrza rozszerzały się non stop a lodowaty wzrok wciąż spoczywał na mnie.

Po długiej chwili ciszy, patrzenia na siebie nawzajem tlącym i kwestionującym spojrzeniem. Oddychałam wolno i ciągle zwilżałam zasychające wargi. - Nie możesz się ze mną pokazywać w miejscach publicznych - przemówiłam cichym i spokojnych głosem. - Ty - ty - przypadkowy właściciel piekarni zna twoje imię - ty.. on - on wspominał o twoim nowym materiale.

Kiedy Zayn nie odpowiedział, przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam od niego wzrok, w dół na moje kolana, gdzie palce miałam splecione tak mocno, że ich knykcie przybrały biały kolor. - Liam miał dzisiaj na sobie za dużą bluzę z kapturem i okulary przeciw słoneczne. On.. podpisał coś kelnerce.

Wciąż milczał. Odwróciłam się aby na niego spojrzeć.

- Powiedział, że chce mi powiedzieć tak dużo rzeczy, Zayn - mój głos przedarł gwałtowny wdech. -To znaczy... co - co to znaczy? Jakiego rodzaju rzeczy chce mi opowiedzieć, Zayn?

Czekałam, jego zimny wzrok spotkał moje oczy. Wreszcie jego brwi zmarszczyły się w lodowatym geście.- Chcesz kilka odpowiedzi, Sam? - zadrwił, mocniej zaciskając szczękę. - Oto kilka odpowiedzi dla ciebie. Liam miał na sobie bluzę i okulary w miejscu publicznym, ponieważ to jest pieprzony Liam! Nosi to gówno codziennie. A co do muffinów, jestem częstym klientem, więc co w tym jest do rozumienia?


Otworzyłam usta w celu powiedzenia czegoś, ale jego słowa były zbyt szybkie. - Co do podpisania czegoś – to się nazywa rachunek! - wpadł w szał, skala jego głosu zamieniała się niemal w krzyk. - A co do widzenia mnie z tobą w miejscach publicznych - przerwał, a z jego ust wraz z goryczą uciekł suchy śmiech. - Myślę, że to oczywista sprawa, przecież to TY.

Ucisk mojej szczęki rozluźnił się, jego słowa pogorszyły atmosferę unoszącą się w powietrzu, wydawałoby się, że przez nią nie widać nas dwojga siedzących na łóżku w ogłuszającej ciszy. Jego wzrok złagodniał nieznacznie, kiedy zdał sobie sprawę z tego jakie słowa wypłynęły z jego ust. Oblizałam wargę, kiwałam do siebie usiłując zignorować chorobliwe, kwaśne wrzenie w moim żołądku. Wstałam wolno na nogi i utkwiłam wzrok w podłodze.

Byliśmy z powrotem w punkcie wyjścia. Byliśmy znowu w punkcie gdzie nienawidzimy się wzajemnie.

- Byłam głupia, myśląc że cokolwiek się zmieniło - powiedziałam cicho, odwracając się od niego. -Wychodzę.

Byłam już w drodze do drzwi, kiedy usłyszałam hałas stłumionych kroków za mną.

- Nie rób tego.

Odwróciłam się delikatnie, ujrzałam go znów leżącego na łóżku, jego dłonie całkowicie zakrywały jego twarz. Oddychał głęboko poprzez szczeliny swoich palców, a głośne echo jego oddechu odbijało się od ścian.

- Co? - rzuciłam sucho, czekając niecierpliwie.

Odetchnął powoli w końcu opuszczając swoje dłonie na kolana. Spodziewałam się przeszycia jego brązowymi oczami skupionymi na mnie, jednak on był niesamowicie skupiony na suficie i wciąż patrzył w górę.

- Nie odchodź - powtórzył jeszcze raz, a raczej wymamrotał nieco głośniej niż wcześniej.

- Dlaczego mam nie odchodzić? - kipiałam, robiąc krok  w stronę łóżka, moje dłonie zaciśnięte były w pięści po obu bokach mojego ciała. Byłam niesamowicie, nie do opisania wściekła.- Hm? Dlaczego nie, Zayn? Obrażasz mnie w kółko i w kółko - przerwałam śmiejąc się ironicznie, odwróciłam się ponownie do wyjścia.- Zapomnij o tym. Daj znać, kiedy znów będziesz potrzebował moich usług.

- Sam - jęknął wzdychając a ja odwróciłam się, mój wzrok utkwił w jego brązowych tęczówkach. Jego spojrzenie było miękkie, błagalne - takie jak wtedy zanim utkwiliśmy w niespodziewanym, ciasnym uścisku. Jego usta były lekko rozchylone a rysy twarzy smutne. - Proszę.

Ton jego głosu był taki sam jak wtedy gdy błagał mnie wcześniej bym przyszła do jego łóżka - tym samym, niemal przepraszającym, desperackim tonem. Ale tym razem to nie ton jego głosu spowodował, że wolno zaczęłam wracać do łóżka. To nie był wyraz jego twarzy - to nie był, Boże, nawet nie wiem co to było. Ale w jakiś sposób moje nogi chwiejnie niosły mnie do jego łóżka, moje ciało sztywno przesunęło się w jego stronę. Nie mogłam go dotknąć kiedy leżał tak a jego długie ciało było rozłożone. Wpatrywałam się w sufit, moje serce kołatało na myśl o nadchodzącym temacie.

Przełknęłam ślinę. - Znowu walczymy.

Dźwięk wydobył się z jego ust a ja nie mogę powiedzieć czy to był chichot czy może dźwięk zwykłego potwierdzenia. Leżeliśmy nieruchomo razem, nie dotykając się a on westchnął.

- Tak - jego głos był suchy, zachrypnięty, przesiąknięty niepewnością. Jego następne słowa zszokowały mnie. - Ale to właśnie robimy. 

Odwróciłam się i spojrzałam na niego, nie kwestionując jego odpowiedzi, jego brązowe tęczówki migotały od moich ust aż po mój nos a następnie ulokował swój wzrok w moich oczach. - My - my się sprzeczamy - wyszeptał, jego głos był przerażająco miękki - Kłócimy się.. my.. my walczymy. To - to my.

To my.

My.


I kiedy mój wzrok szukał jego, on pochylił się do przodu a jego jedna ręka zbliżyła się do mojej twarzy. Jego spojrzenie nie wahało się nawet przez chwilę gdy jego palce delikatnie muskały mój policzek a ja czułam, że mój oddech staje się płytszy. A potem pochylił się do przodu a zapach cynamonu dotarł do mojego nosa.

I wtedy jego usta znalazły się na moich. To nie był agresywny, desperacki pocałunek jakim był nasz pierwszy - ten był zaskakująco łagodny. Przycisnął swoje usta do moich w najbardziej miękkim pocałunku jaki kiedykolwiek miałam a każdy pocałunek z przeszłości natychmiast wymazał mi się z pamięci. Powoli poruszał swoimi wargami, ich miękkość kradła każdy oddech z mojej klatki piersiowej. A potem odsunął się, jego oczy wciąż były zamknięte a zapach cynamonu wciąż pozostawał gdzieś na moich ustach. Zanim mogłam cokolwiek powiedzieć lub starać się pojąć to, co właśnie się stało, on ponownie pochylił się do przodu, składając jeszcze raz miękki, lekki pocałunek na moich ustach a jego palce delikatnie gładziły skórę mojej twarzy.

- Nienawidzę cię - mruknął w moje usta zaraz po pocałunku, odrywając się na chwilę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego długie rzęsy zdobiące parę brązowych tęczówek. Jego palce muskały moją twarz, jego pełne i różowe usta były przypomnieniem swojej obecności na moich ustach zaledwie kilka sekund temu. Jego oczy skanowały moją twarz a on westchnął drżącym głosem. - Nienawidzę cię - powtórzył niskim, łamiącym się głosem.

Przełknęłam głośno ślinę. Każda osoba na moim miejscu w tej chwili wstałaby i rzuciła się w stronę drzwi, wypuszczając serię obelg w stronę chudego anglika leżącego na łóżku, wściekła, że miał na tyle odwagi był powiedzieć coś tak odrażającego. Ale ja wiedziałam lepiej. Rozumiałam go. Ponieważ kiedy patrzyłam niego, jego palce wciąż muskające moją twarz i aromat cynamonu uniosący się niczym chmura nade mną, zrozumiałam to.

Nienawidzę cię.

To byliśmy my.

Zayn i ja - to byliśmy my.

Moja szczęka zacisnęła się kiedy przysunęłam się bliżej niego, a jego brązowe oczy rozszerzyły się na chwilę. I kiedy odwróciłam twarz w jego kierunku, jego ciało zesztywniało. Ale wtedy miękki uśmiech pojawił się na mojej twarzy a moja ręka znalazła się w tym samym miejscu co jego a on rozluźnił się, jego ciało było zrelaksowane i byłam niemal pewna, że usłyszałam westchnienie ulgi, które uciekło z jego rozchylonych warg.

- Też cię nienawidzę - wyszeptałam z małym uśmiechem. A potem pochyliłam się nad nim, przyciskając moje usta z taką samą miękkością jak zrobił to on i poczułam, że jego ciało całkowicie się zrelaksowało. Wypuścił cichy jęk, hałas lub coś podobnego i zbliżył się do mnie, przyciągając moje rozgrzane ciało bliżej niego i napierając na moje usta. A potem się całowaliśmy - powolne, miękkie, delikatne pocałunki, które wstrząsnęły moim wnętrzem. Niczego nie można do tego porównać.

Oderwaliśmy się od siebie chwilę później, jego gorący oddech uderzał o moją twarz. Sięgnął w dół, owijając rękę wokół mojego ciała, leżeliśmy razem w komfortowej ciszy. I kiedy schowałam głowę w zgięciu jego szyi uśmiechnęłam się do siebie. Czułam jak jego serce uderza o jego klatkę piersiową, a ono w szalony sposób wybijało ten sam rytm co moje.

To byliśmy my.

***

To musiało być kilka godzin później kiedy wróciłam do swojego mieszkania. Zayn uparł się, że chce jechać ze mną, ponieważ chciał się upewnić, że żadna z jego rzeczy nie pozostała w mojej sypialni. Ale ja wiedziałam, że on tak naprawdę chciał zobaczyć moje mieszkanie, nawet jeśli nigdy się do tego nie przyznał. Więc szliśmy razem obskórnym korytarzem, rzucając sarkastycznymi żartami podczas naszej rozmowy a nasze palce ocierały się o siebie tak często.

Byłam szczęśliwa.

Jednak moje szczęście szybko się ulotniło na widok mojej blond włosej współlokatorki wyłaniającej się z naszego mieszkania. Zamknęła za sobą lekko drzwi a następnie ruszyła w stronę wyjścia, zatrzymując się w pół kroku na widok Zayna i mnie. Jej brwi powędrowały w górę a jej oczy zamigotały na wysoką posturę chłopaka stojącego obok mnie.

- Sam? - zmrużyła na mnie oczy a potem na postać stojącą blisko mnie. - Zayn? Co wy - oblizała wargi. - Co wasza dwójka robi tu razem?

Mój głos był beznamiętny. Po prostu kurwa idealnie. - Zayn przyszedł cię zobaczyć - kłamałam tak chłodno, łatwo. Wzruszyłam ramionami. - Wpadłam na niego na dole.

Zwlekała przez chwilę, stojąc tam z podejrzliwym wzrokiem, ale wkońcu uległa a na jej twarzy powoli rozprzestrzeniał się uśmiech ukazując jej idealne, białe zęby kiedy patrzyła sugestywnie na Zayna. - Więc to tak? - zażartowała robiąc krok do przodu. - Właśnie miałam do ciebie zadzwonić. Chciałam zobaczyć czy chcesz coś do jedzenia.

Zayn otworzył usta aby coś powiedzieć, jego spojrzenie nerwowo błądziło między mną a Leoni, ale ona przerwała to szybko. - Tak czy siak, musimy się stąd ulotnić - uśmiechnęła się do mnie. - Sam potrzebuje trochę prywatności.

Westchnęłam ze znużeniem, pocierając skronie. - Dlaczego potrzebuję prywatności?

Zacisnęła usta po czym spojrzała na drzwi od naszego mieszkania. - Ktoś do ciebie przyszedł - wyszeptała, jej oczy błyszczały z podniecenia.

Zamrugałam. - Jest tam ktoś?

- W salonie - dodała ściszonym głosem, wskazując na drzwi swoim ohydnym, jaskraworóżowym paznokciem. - Oh, jestem taka podekscytowana.

- Kto tam jest?

- Idź, zobacz! - rzuciła rozpromieniona. Chwyciła mnie za rękę, entuzjastycznie ciągnąc mnie w stronę naszych drzwi, pokazując mi bym je otworzyła. Odwróciłam się w jej stronę - stała tam a jej ręka była opleciona wokół ramienia Zayna, i choć widząc zero reakcji z jego strony, nie mogłam nic poradzić, ale poczułam ukłucie zazdrości. Jednak jego spojrzenie zamiast na niej wciąż spoczywało na mnie a potem spoczęło na drzwiach.

Przełknęłam ciężko ślinę i wzruszyłam ramionami, otwierając drzwi, tym samym ignorując jej ciche namawiania Zayna by poszedł z nią i zostawił mnie by dać mi trochę prywatności. Nie miałam pojęcia czego mam się spodziewać kiedy otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania. To mógł być Nate - co nie byłoby idealne w tym momencie. To mógł być Victor, siedzący z dużym pudełkiem pizzy. To mogła być nawet moja matka, która wpadała tu niezapowiedzianie więcej niż jeden raz. Kiedy powoli ruszyłam w stronę salonu czułam niewytłumaczalne uczucie strachu wypełniającego mnie od środka.

Jak przez mgłę usłyszałam ciężkie kroki za mną. Prawdopodobnie to był Zayn, a ja wiedziałam, że ruszył za mną, ponieważ był ciekaw co za obca osoba złożyła mi niezapowiedzianą wizytę.

Moje oczy spoczęły na osobie siedzącej na fotelu plecami w moją stronę. Odchrząknęłam cicho a on wstał, otrzepując swoje spodnie o odwracając się w moim kierunku. Mój oddech uwiązł mi w gardle a moje spojrzenie ulokowało się w tak dobrze mi znanych niebieskich tęczówkach. Krótkie, jasno brązowe włosy - przystojna twarz, wyprasowana koszulka. Ta sama twarz, którą chciałam uderzyć kilka tygodni temu w restauracji. Ta sama osoba, która doprowadziła do tego, że byłam zmuszona wyrzucić drogie bilety baseballowe w zimne, ciemne powietrze - ten sam koleś, który był przyczyną tego, że poznałam Zayna.

Czułam, że moje usta są suche a moja szczęka nieco opadła. - Duke?

Uśmiechnął się lekko do mnie a potem wzruszył ramionami, podczas gdy nieśmiało sięgnął po bukiet żółtych kwiatów położonych na małym stoliku obok kanapy. Westchnął ciężko a ja byłam świadoma głosu Leoni za mną, mówiącego coś w rodzaju 'Co ty robisz? Chodź, Zayn -'

Wciągnął powoli powietrze, wyciągając bukiet w moją stronę. - Cześć, Sam.

***
SPOILER: 
Rozdział 18:
"- Jesteś pieprzoną suką - jego słowa odbiły się echem po pokoju. Spojrzałam szybko, moje oczy z pewnością były zaczerwienione i moja twarz bez wątpienia przybrała lekko różowego koloru.  - To wszystko w czym jesteś dobra, czyż nie? Kurwa - to wszystko czym jesteś - kurewską dziwką."

W następnych rozdziałach będzie się działo, oj będzie. :)

Dajcie znać co sądzicie o tym rozdziale! x

Rozdział tłumaczyłyśmy wspólnymi siłami, nie ukrywając, że przyspozyl nam masę problemów, ponieważ trzeba to przyznać - był ciężki :) Ale jest i to się liczy, a jeśli wy doceniacie nasze chęci i wkład w tłumaczenie - PO PROSTU ODWDZIĘDZCIE SIĘ KOMENTARZEM. :) Tylko o tyle prosimy.



Przypominamy o zakładce informowanychkomentarzach i hashtagu na tt #25DWMApl.

M & E / @mrsarrrogant & @luvlouu

31 komentarzy:

  1. OMG! Jak zwykle genialnie :) Jakim cudem Duke sie tam znalazl?! Niech spieprza stamtad ale juz! Ugh nie znosze go. Jak zaczyna byc ok to musi sie cos zjebac ehh Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jaaa ja już osiemnastkę czytałam i jest zajebista, ale i tak przeczytam jeszcze raz!! A ten rozdział jest cholernie słodziaśny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. O rajusku? Co za emocje! Rozdzial genialny. Sam i Zayn. Zayn i Sam. Och uwielbiam to! Tylko czy ona musiala wyskoczyc z tym ze Zayn odwiedził Leoni? Kurde, no!
    I jeszcze Duke. Cholera, niech to szlak, zawsze musi sie cos spieprzyc. A nastepnego rozdzialu to nie moge sie doczekac. Fajnie, ze dodajecie te spoilery, dzieki temu jeszcze bardziej chce czytac kolejny rozdzial hihi.
    Aha i super, ze tlumaczycie to opowiadanie. W sumie to nie mam nic przeciwko czytaniu po angielsku, ale lubie to jak tlumaczycie, wiec bede czekac sumiennie na wasz rozdzial.
    Pozdrawiam Asiek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny z niecierpliwością <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  5. Lodzio-miodzio ♥ kooooocham, dodajcie szybciutko kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  6. Koooochaaaam ♥♥♥ dalej poproszę

    OdpowiedzUsuń
  7. Że CO !!!!!!!
    WOW
    Jej,po prostu genialny
    Jej
    Duke....
    Ale on....o żesz
    BŁAGAM BŁAGAM BŁAGAM
    Szybko ,szybko next
    Czekam na następne z ogromną ciekawością
    Mela

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno rozdział coś cudownego.Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Życzę weny. Pozdrawiam :-) @LoloOficiall

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham kocham kocham ♡.♡ to moje ulubione fanfiction <3@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  10. proszę was żeby następny był jak najszybciej omg sbfsavfsghsfa
    mam nadzieję, że między Sam i Zayn'em będzie w porządku proszę
    czekam na kolejny ♥
    @bromalikx

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny! Kocham! Czekam na więcej?!
    I ♥ u! Pozdrawiam, weny! :3~Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten blog. To tłumaczenie. o matkoo jest tak zajebiste, że się wysłowić nie moge ! Przyznaje.. zakochałam się w nim. i czekam na więcej i więcej i więcej ! Proszę o kolejny rozdział w miarę szybciutko bo ciekawość mnie z zżera :)
    Pozdrawiam, Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
  13. O MÓJ BOŻE, chyba umieram. Tak się cieszę, ten rozdział jest taki, no słodki, ale co kurka robi tam Duke? Skąd on się wyrwał? Niech spieprza do parku sufit malowac, a nie psuje tak piękna chwilę. Jak na szpilkach czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdział wspaniały. Masz ogromny talent i go nie zaprzepaść.Świetny❤zyczę weny i czekam na następny... Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdy czytałam ten rozdział, to serce mocno mi waliło. Świetnie to opisałaś. Jak mi strasznie jej szkoda... .Buziaki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział! Sam i Zayn
    tacy łagodni i awww <3
    Nie podoba mi się powrót
    Duke'a (jak chyba każdemu).
    A ten spoiler i te słowa, które
    obstawiam że mówi Zayn już
    całkowicie mi się nie podobają xD
    Mam nadzieję jednak że nie będą
    się z Sam kłócić i obrażać.
    Może udało by im być zwykłą
    (choć na swój sposób) parą?
    Ooo chciałabym zobaczyć słodkiego
    i romantycznego Zayn'a hahah XD
    Moje niedoczekanie chyba.

    Fajnie, że tak szybko przetłumaczyłyście.
    Na prawdę to doceniam, tym bardziej, że
    zdaję sobie sprawę, że rozdział jest
    dosyć długi i trudny :)

    Czekam na następny, powodzenia
    i cóż.. zapału do tłumaczenia? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. WYBACZ ♥
    KOCHAM CIĘ ZA TEN ROZDZIAŁ!
    KOCHAM CIE ZA TEGO BLOGA!
    KOCHAM CIĘ ZA TO < ŻE PISZESZ COŚ TAK WSPANIAŁEGO!
    Jesteś Wielka!!! ♥♥
    Koffam i czekam na nn^^

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  18. To fantastyczne, brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG !!! Rozdział po prostu genialny . Myślałam że w salonie czeka na nią Nate a nie Duke !!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham twoje opowiadania i chyba wiesz ze kazdy oceniam jednoznacznie
    Tak wiec rozdzial jest djbdjd kocham i czekam na nextMELLLA

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana! Notka jak zawsze wspaniała! Naprawdę! ♡ Valerie

    OdpowiedzUsuń
  22. BOŻE TO JEST CUDOENE, WY JESTEŚCIE CUDOWNE :) A było już tak dobrze. Uhh. Ten głupi Duke. I do tego Leoni. Nie mogę sie doczekac nastepnego rozdziału x ily

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak taktak!
    Jest boski
    xoxo
    @luv_my_hig

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział świetny.
    Duke... nie spodziewałam się. Aż boję się reakcji Zayn'a, jak go zobaczy.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  25. Omg *.* świetny x

    OdpowiedzUsuń
  26. Matko kochanie jesteś genialna uwielbiam tobo. Masz wielki talent <3 puszesz genialnie wszystko jest. Przemyślane. Nue mogę się doczekać nexta: *

    OdpowiedzUsuń
  27. Przeczytałam całego bloga. Jest świetny. Będę tu często zaglądać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow, pierwsza myśl po przeczytaniu rozdziału to "Duke, zostaw ją w spokoju i daj im się cieszyć sobą!" -_- Rozdział genialny, a ja czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Jaki Duke? Co on tu robi? Nie ma szans jego ma nie być!!! :D nie mogę się doczekać następnego i już mnie nosi bo przeczytałam zapowiedź (a mogłam nie czytać... -.-) :D no nic pozostaje mu czekać xD pozdrawiam :) :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałaś nie zaszkodzi ci skomentować.
Każdy, nawet najmniejszy komentarz to wielki buziak od nas! :))