- Dzień dobry! - wyśpiewała, odwracając się by przypilnować jedzenia na patelnii. - Głodna?
Ziewnęłam, zasłaniając usta ręką i potrząsnęłam głową. - Nie, nie trzeba. Dzięki. - nastąpiła długa chwila ciszy, a ja potrzebowałam wydusić irytujące pytanie zaprzątające mój umysł. - Miałaś.. dobry wieczór?
Westchnęła, wzruszając swoimi kościstymi ramionami i zwróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy. - Oh, tak. - uśmiechnęła się. - Miałam wspaniały wieczór. Zayn jest taki... - przerwała z błyskiem w oku. - po prostu wspaniały, wiesz? Nie mogę nawet tego wyjaśnić. Przez niego mam motyle w brzuchu.
Musiałam się powstrzymać przed przewróceniem oczami i skinęłam głową. Prawda była taka, że za cholerę nie wiedziałam o czym ona mówi. Co ona widzi tak wspaniałego w tym człowieku? Pomimo tego, że przytakiwałam odnosząc się do jej opinii o podłym i wstrętnym, irytującym człowieku, to chciałam go skrytykować od naszej pierwszej komunikacji. Mimo to, że starałam się przekonać samą siebie, to złowrogi wyraz jego twarzy wciąż widniał w mojej głowie - jego ciało praktycznie przygniatające moje, wieczorem w korytarzu, nie chciało opuścić mojego umysłu. Lekko zmarszczyłam brwi, starając się zakłócić moje myśli. Nie miałam pojęcia dlaczego zachowywał się w ten sposób oraz dlaczego zareagował w taki sposób. Byłam przerażona swoją reakcją na jego oddech, zapach skóry, dotyk jego ubrania. Chciałam zrobić coś takiego z Duke'iem na pierwszej randce; typowe, zalotne, małe szczegóły, które wiele dziewcząt obserwuje u facetów, którzy je interesują.
Powstrzymałam odruch wymiotny.
Zayn? Mnie? Interesuje?
Hah.
- Sam?
Spojrzałam w górę, potrząsając nieznacznie głową. - Przepraszam, co?
- Jezu. - zaśmiała się lekko, przewracając oczami i wyłączyła kuchenkę. - Zawsze się wyłączasz. Pytałam co o nim myślisz.
- O Zayn'ie?
W błyskawicznym tempie usiadła przy stole, wcześniej stawiając przede mną talerz z jajecznicą. - Mmm.. - potwierdziła. - To znaczy, wiem że trudno go poznać, - O Boże. Gdyby wiedziała. Gdyby wiedziała chociaż połowę. - ..ale chodzi mi o to, jakie jest Twoje wrażenie o nim.
- Wiesz co o nim myślę. - odpowiedziałam sucho. - Myślę, że jest kretynem. Wydaje się dupkiem.
Największym jaki żyje - przypomniałam sobie.
- Oh, daj spokój. - uśmiechnęła się lekko, biorąc kęs jedzenia. - On jest naprawdę kochany. Był tutaj jeszcze przez 2 godziny, po tym jak poszłaś do łóżka.
Uniosłam brwi w zdziwieniu. - Tylko kilka godzin? Byłam pewna, że spędził tu noc.
- Zaproponowałam mu to, - westchnęła. - ..ale powiedział, że musi wstać wcześnie czy coś. W sumie jest okej, tak sądzę. Powiedział, że do mnie zadzwoni.
- Wspaniale.
Jadła z oczami utkwionymi w swoim talerzu. W końcu spojrzała na mnie, a na jej ustach widniał uśmiech. - O mój Boże. On sprawia, że płonę, Sam. Nie masz pojęcia.
Otworzyłam usta, gotowa by odpowiedzieć coś sarkastycznego, ale przerwał to mój wibrujący telefon w kieszeni mojej bluzy. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.
Perfekcyjnie.
- Kto to? - Leoni zapytała między przeżuwaniem swojego jedzenia, a jej ciekawski wzrok powędrował na mój ekran.
Twój seksowny kochaś - chciałam odpyskować. Siedziałam tam chcąc utrzymać nad sobą kontrolę. - Przyjaciel. - odpowiedziałam ostrożnie, przymykając oczy.
- Przyjaciel, huh? - Leoni głos był sugestywny. - Jestem pewna, że ostatnio spędzasz dużo czasu z bezimiennym przyjacielem, Sam. Dlaczego nie chcesz powiedzieć mi prawdy - kim on jest?
- Jest nikim. - odpowiedziałam monotonnie. Technicznie, nie było to kłamstwo. W moich oczach, Zayn był dla mnie nikim. Wiedziałam, że to nie wystarczy Leoni, więc dodałam. - To po prostu facet, z którym pracuję nad projektem.
- To wszystko?
- To wszystko.
- Oh. - westchnęła, marszcząc brwi. - Myślałam, że w końcu spotkałaś kogoś nowego.
- Przestań. - mruknęłam, wkładając telefon spowrotem do kieszeni. - W każdym razie muszę iść.. pracować nad tym z nim.
Przytaknęła, kończąc swój posiłek. - Wiesz o której będziesz w domu?
Stałam, zmęczona z wzrokiem utkwionym w dół. - Bóg wie. - odpowiedziałam ze smutnym westchnieniem. I taka była prawda. Bóg jeden wie jak długo będzie trzymał mnie dziś ten dupek. Następne słowa z moich ust wychodziły powoli. - Módl się za mnie.
Leoni lekko zmarszczyła brwi. - Co?
Westchnęłam. - Nic.
Nie byłam pewna co było bardziej dziwne kiedy przyjechałam do Zayn'a - fakt, że nie odezwał się do mnie ani słowem odkąd weszłam lub fakt, że miał na sobie zwykłe ubrania niż zwykły recznik jak zazwyczaj. Weszłam tam i nawet się nie przywitałam, zamiast tego stałam niezręcznie, spokojnie czekałam aż zacznie do mnie mówić; przecież wykonuję swoje obowiązki, prawda?
Palił, leżąc na kanapie, magazyn znajdował się na jego kolanach, a on leniwie przerzucał stronę po stronie. Nie mogłam przestać patrzeć na jego palce - ich dotyk wyryty był w mojej głowie, odkąd miały one kontakt z moją wrażliwą skórą nadgarstka, ostatniej nocy.
Weź się w garść.
Wrzucił do końca spalonego papierosa do popielniczki leżącej przed nim, a syczący dźwięk się z niej wydobył, po czym podniósł lekko głowę.
- W zlewie są brudne naczynia. - powiedział stanowczo.
Nie powiedział ani słowa więcej, a ja wiedziałam, że to dlatego, że zna moje myśli i wie co sądziłam na temat tej katorgi. Skinęłam i podeszłam do zlewu, gdzie mogłam zobaczyć górę naczyń, pokrytą obrzydliwą pozostałością cząstek żywności i omal nie zwymiotowałam, ale kiedy moje oczy zeskanowały srebrny przód zmywarki, odetchnęłam z ulgą.
Jego głos odbił się od ściań, a kiedy do mnie dotarł, chciałabym tego nie usłyszeć. - Jest zepsuta.
Odwróciłam się w jego kierunku gwałtownie, by zobaczyć jego okropny uśmiech, ale on wciąż wpatrywał się w magazyn lężący na jego rozłożonych nogach. Spojrzałam na zlew, a złość niemal zalewała mój umysł na myśl o ręcznym czyszczeniu jego naczyń. Zacisnęłam zęby i przełknęłam głośno ślinę, ruszając w kierunku zlewu. Płyń do naczyń i żółta gąbka leżała w pobliżu kranu. Sięgnęłam po nią nieśmiało i wsadziłam pod kran, zanurzając ją pod gorącym strumieniem.
- Nie zamierzasz się ze mną kłócić o to?
Skoczyłam, oglądając się za ramię by zobaczyć opierającego się o blat kuchenny, Zayn'a. Jego oczy były puste i obojętne. Czułam, że to samo trzepotanie co ostatniej nocy wypełniało moją klatkę piersiową i brzuch, ale zdecydowałam się je zignorować, tak jak zawsze i odwróciłam się by nalać trochę mydła na gąbkę.
- Jak dotąd do niczego mnie to nie doprowadziło. - odpowiedziałam cicho, wycierając obrzydliwą skorupę żywności z talerza. - Poza tym, - zatrzymałam się, odstawiając wyczyszczone naczynie na bok. - ..nie mam wyboru.
W pomieszczeniu znów nastała chwilowa cisza.
- Mówiła coś? - usłyszałam niski pomruk po długiej przerwie, a ja mogłam zidentyfikować dziwne uczucie osiedlające sie w moim brzuchu.
Westchnęłam głęboko. - Miała mówić o czym?
- O mnie. Ostatniej nocy.
Szorowałam krawędzie szklanek, lśniacych na jasno-różowo. Byłam bardziej niż pewna, że były to pozostałości po truskawkowym Nesquik'u. Chciałam uderzyć się, biorąc pod uwagę jego zwyczaje żywieniowe. Odstawiłam szklankę na bok. - Dlaczego to ma jakieś znaczenie?
- Ponieważ chcę wiedzieć.
- Tak, mówiła.
Kolejna długa przerwa.
- Co powiedziała?
Odwróciłam się wzdychając ciężko i spojrzałam na niego. Jego brązowy wzrok utkwiony był we mnie, co robił ostatnio często i to mnie denerwowało. - Powiedziała, że zostałeś na kilka godzin i to wszystko. - zdecydowałam się odpuścić małe szczegóły, jak to, że według niej jest taki kochany i że jego seksapil ją zabija. Ta myśl sprawiała, że chcę wymiotować.
Jego ciemne brwi nie były pod osłoną czapki, tak jak zwykle, co było zaskoczeniem. - Nie powiedziała, że się pieprzyliśmy?
Zamrugałam, wpatrując się przez chwilę w niego w ciszy, a moje mdłości wzrosły. Pieprzyli się, a ona mnie okłamała? O mój Boże. Myśl o nich, o nim, w moim - potrząsnęłam głową i przełknęłam ślinę, ignorując ten bolesny ruch w moim suchym gardle. - Robiliście.. robiliście to?
Emocje w jego oczach były nieczytelne; zwykle mogłam wykryć forme obrzydzenia, wstrętu, złości, irytacji i tak dalej - ale tym razem miałam problem z rozczytaniem tego, co się dzieje w jego głowie. - Nie. - powiedział nareszcie. - Musiałem być w domu.
Dlaczego, do diabła, czułam wypełniającą mnie ulgę? Parsknęłam i obróciłam się w stronę zlewu, potrząsając głową. Drżały mi ręce kiedy trzymałam naczynie. - A myślałam, że to była wymówka.
- Proszę Cię. Chciałem, - wycedził - ale musiałem biec na śniadanie z przyjaciółmi dziś rano.
Milczałam po tym co powiedział. Nie chciałam przypomnieć sobie jego przyjaciół, bo wspomnienie jego rodzeństwa przyniosło mi myśl o incydencie, a nawet gorszej i niezwykle niepokojącej konfrontacji w mrocznym korytarzu, ostatniej nocy.
- Ja.. ja skończyłem z nim. - mówił powoli, przecinając ciężkie milczenie. Jego głos był miękki, jak ostatniej nocy, a jego ton sprawiał, że chciałam wymiotować. - To jest to, co miałem zamiar powiedzieć Ci ostatniej nocy, zanim zamieniłaś się w szaloną sukę.
Spojrzałam w dół na talerz, którego powierzchnię szorowałam mocniej. - No cóż, wybacz mi moją złość. - splunęłam zaciekle. - To nie tak, że wymyślam żałosną wymówkę, ponieważ jestem człowiekiem.
- Byłem zły. - powiedział stanowczo. - Nie miałaś mi do powiedzenia takiego gówna ostatniej nocy.
- Miałam powody, by Ci to powiedzieć. - odpowiedziałam chłodno, odstawiając talerz na bok i szybko chwytając kolejny.
- Słuchaj. - usłyszałam ciężkie westchnięcie, uciekające z jego ust. - Chronię go, tak myślę. Jest moim najlepszym pzyjacielem. Ty byłaś wkurwiona o to i ja - kurwa, nie wiem, po prostu nie podoba mi się to.
- Nie podoba Ci się to. - powtórzyłam sarkastycznie, obracając się znów w jego stronę. - Naprawdę? Nie mogę powiedzieć.
Zadrwił w moją stronę, jego wzrok przyciemniał nieznacznie, a kąciki jego ust opadły w dół w irytacji. - Przestań być tak cholernie skomplikowana. - splunął ze złością. - Staram się grzecznie z Tobą porozmawiać.
- Nie potrzebuję Twojego grzecznego tonu. - odparłam jadowicie. - Chcę, żebyś zostawił mnie samą, do diabła. Oboje nienawidzimy siebie nawzajem i myślę, że byłoby lepiej, gdybyśmy się po prostu trzymali od siebie z daleka.
Milczał, jego oczy zeskanowały mnie, próbując mnie odczytać. O tak, w końcu dotarłam do jego czaszki? Czułam dumę szybującą we mnie i odwróciłam się a uśmiech grał na moich ustach.
- Nie robisz tego dobrze.
Odwróciłam się by odpowiedzieć na jego suchą sugestię, ale nie miałam na to czasu, ponieważ w przeciągu kilku sekund znalazł się obok mnie, zatrzymując moje ruchy. - Słucham?
Siegnął po talerz i chwycił go, machając nim przed moją twarzą. - Widzisz to? To nie jest czyste.
- Jesteś nienormalny. - potrząsnęłam głową, wpatrując się w lśniacą biel porcelany. - To jest nieskazitelne.
- Nie jest, w rogu jest jeszcze jakieś gówno. - uśmiechnął się z wyższością. Zauważyłam, że jego tonu nie pokrywa już miękkość, tak jak chwilę temu, a ja w duchu zastanawiałam się, czy to ze względu na fakt, że kazałam mu się trzymać z dala ode mnie. To, że go nienawidziłam. Sądzę, że wiedział to. - A to naczynie, które trzymasz? - skinął na talerz w moich rękach. - Nie jest nawet czyszczone dobrze.
Zamrugałam w oszołomieniu. - O czym Ty do cholery mówisz? Przecież czyszczę to, prawda?
- Myślałaś, że umycie kilku naczyń będzie prostym zadaniem, - powiedział, a wyraz jego twarzy wyrażał czysty gniew. - ..ale nawet nie potrafisz zrobić tego dobrze.
- Odkręć to. - zawrzałam, stojąc wciąż z gabką w ręce. - Myję Twoje brudne naczynia bez żadnych skarg. Bądź wdzięczny.
Nie odpowiedział, lecz wyciągnął rękę i chwycił talerz z moich rąk. - Daj to. - syknął. - Pokażę Ci, jak to się robi.
- Nie. - warknęłam, trzymając mocno naczynie. - Nie będziesz próbował mnie upokorzyć. To nie zadziała, sorry.
Jego wzrok zakwestionował mój, kiedy szarpaliśmy talerz. - Daj mi to. - powtórzył powoli.
Mój wzrok znów spotkał się z jego surowym spojrzeniem. - Nie.
Wtedy pociągnął mocniej, szarpiąc mnie lekko do przodu, co spowodowało zaskoczenie zalewające mnie od środka. Cofnęłam się spowrotem, powodując jakiś pieprzony przeciągano-linowy taniec między naszą dwójką. Nasze spojrzenia niemal się nie załamały, oba twarde i wyzywające.
- Puść. - powiedział powoli, ciągnąc mocniej, ale ja nie miałam zamiaru poddać się tak łatwo.
- Otrząśnij się. - odparłam, krzywiąc się z przyjmowanego wysiłku z trzymania naczyń. Pociągnęłam mocniej, a ogłos gniewu wyleciał z jego ust, ale ja nadal ciagnęłam.
- Dobra. - splunął i puścił szybko. - Masz to.
Dźwięk rozbijającego się naczynia o ziemię przeciął wymianę naszych spojrzeń. Hałas odbił się echem, a nasze oczy powoli przeniosły się na ziemię, gdzie białe odłamki zostały porozrzucane na podłodze.
- Rozbiłaś moje naczynie. - mruknął, patrząc na mnie powoli. - Ty kurwa rozbiłaś mój talerz.
- Żartujesz? - zaśmiałam się głośno. - To Ty go upuściłeś!
- Pozbieraj to. - zażądał, szczerząc zęby w grymasie. - Pozbieraj to i upewnij się, że każdy kawałek jest wyczyszczony.
- Żartujesz sobie? - zamrugałam szybko. - To Twoja wina!
- Pozbieraj to. - jego głos był niebezpiecznie lodowaty, jego oczy były przerażająco ciemne. Ale nie - nie mogłam mu pozwolić dotrzeć do mnie tak łatwo. Zrobiłam krok do przodu, moje oczy kpiły z niego.
- Lub co? - zadrwiłam. - Przyciśniesz mnie do ściany jeszcze raz?
Jego oczy rozszerzyły się znacznie, zdumienie i gniew skrzyżowały się w nich jednocześnie. Miałam tylko chwilę by przyjerzeć się jego twarzy, ponieważ w krótkiej chwili pochylił się do przodu, popychając mnie mocno a ja odwróciłam się i straciłam równowagę, a ostatnim co zobaczyłam był blat, a potem już nic nie pamiętam.
Wszystko musiało być zaciemnione. Kiedy powróciłam, zamrugałam ze znużeniem i przez moje zaburzenia widzenia, zauważyłam jego postać nachyloną nade mną na tle sufitu. Jeknęłam, pulsujący ból w mojej głowie sięgał aż do szyi i górnej części moich pleców. Wciąż mrugałam często, by móc dobrze przyjrzeć się jego twarzy. Powoli jego twarz nabrała wyraźniejszych kontur, a ja czułam zakłopotanie przepływające przeze mnie.
- Zayn? - wymamrotałam zniekształconym głosem.
Jego postać stała się wyraźna - jego jasne włosy, twarz, oczy. Zerknęłam na niego mrużąc oczy i oniemiałam. Wciąż mamrotałam jego imię, mój głos był ciężki a głowa wciąż pulsowała.
I lekko zmarszczyłam brwi, mrużąc ponownie oczy. Skanowałam jego włosy, które wyglądały.. inaczej, czy coś. I wtedy mój wzrok padł na tak znane mi brązowe oczy, lecz one nie były jednak tak znajome jak zawsze. Powoli otworzyłam usta, a pytanie uleciało z nich bez namysłu.
- Kim jesteś?
***
O. MÓJ. BOŻE.
CO DO DIABŁA?!
I gdzie ten dupek Zayn?!
Dosłownie fangirluję.
Co myślicie na temat rozdziału?
Czekamy na wasze opinie!
Pamiętajcie o zakładce informowanych, hashtagu na tt #25DWMApl oraz komentarzach.
DO NASTĘPNEGO!
Marta /@mrsarrrogant
co za pieprzony dupek nooo grrr!!!
OdpowiedzUsuńz rozdział jest booooski ♥
czekam na nexta weny i buziole ;**
Zayn, ty dupku! Hahahaha
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Dominika
Ciebie to chyba do reszty porąbało ten rozdział jest cudny :* Może i krótki ale i tak zajebisty <3 Czekam na kolejny <3 Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńTO JEST TAKIE KURCZE GENIALNE ŻE OMG ---ANGELA
OdpowiedzUsuńZayn palancie co ty wyrabiasz...rozdział świetny czekam niecierpliwie na kolejny :d
OdpowiedzUsuńZaaaayn ty chuju ;'-)))
OdpowiedzUsuńmyślę,że rozdział jest zbyt krótki jak na dwa tygodnie :( ale zajebiście zajebisty,czekam na kolejny tłumaczcie,piszcie! :*
OdpowiedzUsuńMoze rozdzial wydaje sie krotki czytajac go po polsku :) ale uwierz ze nie jest tak szybko i latwo przetlumaczyc to :)
UsuńCzemu Zayn jest taki głupi ❔czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńJeeezuuuu, kto to jest?!
OdpowiedzUsuńI gdzie Zen?!
No jasna cholera!
Nie wytrzymam dwóch tygodni!!!
Dawać nexta... N.O.W.
Dobra, czekam, ale ostatni raz XD
Do następnego ;*
Mrs. Styles xxx
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡
OdpowiedzUsuńSkarbie, przypominam Ci ze to tlumaczenie :) uwierz, ze my tez umieramy z ciekawosci! :)
UsuńCo ten Zeyn!!?!!!??!?
OdpowiedzUsuńI gdzie on jest?
Czy mu malo klopotow?
Czekam na nexta
Tak się cieszę, że jest kolejny rozdział. Po ostatnim sprawdzałam codziennie czy jest kolejny bo nie mogłam się doczekać co się stanie dalej i nie zawiodłam się .Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszy rozwój akcji❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać❤❤❤PS.♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡
OdpowiedzUsuńOMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
O ja... Zayn ty glupku...
OdpowiedzUsuńMmm już czekam na nexcik
OdpowiedzUsuńJestem mega ciekawa co dalej
Ściskam Mela:**
Czekam nn
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńJejku, jejku czo ten Zayn?!
Jest dupkiem jak już wszyscy wiedzą, ale o co chodzi z końcówką? O_o
Strasznie traktuje Sam ;-;
Akcja z talerzem była zabawna, aż do momentu wybuchu Malika ;3
Dobrze, że między nim a współlokatora do niczego nie doszło ;d
Czekam na kolejny i dziękuję za tłumaczenie! Xx
Kocham, @youmakememad96 .xx
Kolejny!
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny! Fajnie tlumaczycie i powiem szczerze ze koncowka mnie rozlozyla na lopatki. To Zayn czy nie Zayn? O co biega, jestem ciekawa jak diabli, no ale musimy poczekać jesscze troche, pozdrawiam Asiek.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial!!! Nie moge sie doczekac nastepnego! Pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuń