środa, 11 listopada 2015

Rozdział 11 cz.2

Przeczytaj notkę!!!

Prześcieradła były koloru nocnego nieba i oczywiście jedwabne. Bardziej miękkie niż kiedykolwiek czułam, przyjemny materiał otaczał kłębami moje ciało i przebijał ciepło przez gruby materiał mojej bluzy a mrowienie sięgało aż do mojej dolnej części pleców. Minął rok odkąd miałam kontakt z drogą pościelą - wtedy gdy owinięta byłam w miękki materiał w przypływie wściekłości zaraz po tym kiedy kazał mi je wyczyścić. To jednak była zupełna inna sytuacja, tym razem jego ciało unosiło się nad moim a usta napierały na siebie w niewiarygodnym, namiętnym rytmie. Jego palce wbijały się w moje biodra, poruszając się szybko kiedy złapał za rąbek mojej bluzy i uniósł go z łatwością. Automatycznie przekręciłam się i usiadłam na nim unosząc ręce nad głową by mógł ściągnąć przeszkadzający materiał z mojego ciała jednym szybkim ruchem. Pod bluzą tkwiła prosta, bawełniana koszulka a ja chciałam uderzyć samą siebie, że nie zmieniłam jej wcześniej na coś mniej upokarzającego. W tym momencie zaprzestał swoich ruchów, jego opuchnięte wargi oderwały się od moich ust a jego ciemne spojrzenie powędrowało w dół na moją klatkę piersiową. Powolny rumieniec wkradał się na moją szyję a ja musiałam odwrócić od niego wzrok. Niski dźwięk wydostał się z jego ust, głęboki śmiech zawisł nad nami a moje oczy zatrzepotały przymknięte.

- Myszka miki?

Jego głos był głęboki i miękki, niosący ze sobą nutę zabawy. Zaskoczona otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się do mnie a ja oczekiwałam na sarkastyczną uwagę, którą rzuci w moją stronę. To było uzasadnione, ponieważ byłam tak cholernie głupia nosząc koszulkę, którą miałam od liceum, a wyblakła Myszka Miki na niej uśmiechała się do niego. Ria nawet nie spojrzałaby na tak tragiczny kawałek materiału, który wisiał na mojej klatce piersiowej, o dwa rozmiary za duży. Ona nosiła skąpą bieliznę w jasnych kolorach. Coś pięknego, coś kobiecego. Coś koronkowego.

Ale jego bezduszna uwaga nigdy nie nadeszła, zamiast tego jego dłoń znalazła się u boku mojej twarzy, kciukiem głaszcząc mój policzek. Zaskoczona zdecydowałam się przenieść spojrzenie w jego oczy gdzie znalazłam ciepło i miękkość w brązowych tęczówkach. Bez słowa pochylił się i potarł swoimi ustami o moje a ciche westchnienie uciekło z mojego gardła. Nie całował mnie w taki sposób, tak delikatnie rok temu. To był pierwszy raz - po raz pierwszy pocałował mnie delikatnie, po raz pierwszy kiedy wypowiedział te trzy słowa[1], po raz pierwszy odpowiedziałam mu tym samym odkąd od niego uciekłam.

Moje serce bolało kiedy kontynuował lekkie, leniwe pocałunki na powierzchni moich ust, przeszywający chłód łaskotał każdy malutki nerw w kąciku mojego języka. A wtedy powolnym, otępiającym ruchem moje palce powędrowały do nagiej skóry jego pasa kiedy moje usta docisnęły się do jego, mój język musnął jego dolną wargę co wywołało mały jęk uciekający z mojego gardła. Uśmiechnęłam się lekko w jego usta i zupełnie swobodnie moje palce dotykały jego wychudzonego ciała, kreśląc małe wzory na jego brzuchu. Jego mięśnie napięły się w tym miejscu pod moim dotykiem, kolejny głęboki oddech utknął w jego gardle a ja pozwoliłam mojej dłoni przesunąć się niżej, zatrzymując się tuż nad paskiem jego spodni. Przysunął się bliżej, jego usta przywarły do moich a kiedy czubki moich palców wsunęły się pod materiał jego spodni, jego usta rozchyliły się a słyszalny jęk wydostał się z jego warg. Zamarłam, moje palce spoczęły w bezruchu.

Mijały sekundy a nawet minuty. Albo ja tak to odczuwałam.

Ciemne spojrzenie padło na mnie. Wyraz jego twarzy stwardniał, usta rozchyliły się, w oczach tkwiła dzikość a jego oddech był twardy i ciężki, to było zbyt prawdziwe i-

- Dotknij mnie.

Rozkaz był szorstki, niski i zmysłowy, ciemność lśniła w jego oczach kiedy jego palce zacisnęły się na moim nadgarstku, kierując go blisko jego spodni.

Nadal się nie ruszałam, nie wiedziałam co powiedzieć i co tak naprawdę mam myśleć o tym co do cholery się dzieje. W końcu oblizałam swoje usta, głęboko wzdychając. Moje palce mknęły niżej, łaskotane przez małe włoski w tamtym miejscu. Oddech boleśnie uwiązł mi w piersi kiedy moje palce przesunęły się niżej a ja zdałam sobie sprawę, że nie było tam rzeczy bardziej jedwabnej niż jego prześcieradło. Nie byłam tak blisko by go poczuć, ale wciąż czułam jego mięśnie i niewiarygodne ciepło w tamtym miejscu - i kiedy spojrzałam na niego, jego oczy stały się odrobinę ciemniejsze.

Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. - Nie masz na sobie -

- Nie.

Jego ciężkie ciało zsunęło się pomiędzy moje nogi a on podpierał się jedną ręką. Drugą ręką wciąż trzymał mój nadgarstek, zacisnął na nim mocniej swoje palce kiedy moja dłoń przeniosła się niżej pod jego spodniami. Nerwowo przełknęłam guzik w moim gardle i gdy spojrzałam w jego oczy, przytaknęłam powoli. - Chcesz mnie.

Jego nozdrza rozszerzyły się kiedy spojrzał na mnie, przysunął się w moją stronę a ja mogłam poczuć go przez jego spodnie, przyciśnięte do samego szczytu moich ud. Cichy dźwięk wydostał się z moich ust gdy lekki uśmiech rozprzestrzenił się na jego ustach. - Tak - mruknął cicho, swoim kciukiem głaszcząc leniwie mój nadgarstek. - Chcesz mnie mieć?

Kawałki mojego serca zostały zmniejszone w mojej klatce piersiowej, trzepocząc w moim ciele i opadając na moim żołądku. Jego twarz była boleśnie piękna w przyćmionym świetle jego sypialni, że chciałam ją złapać i szarpnąć w dół - chciałam pocałować go z języczkiem i owinąć nogi wokół niego, trzymać go blisko mnie i szeptać mu do ucha Tak, chcę cię i tak, potrzebuję cię oraz Boże, kocham Cię.

Ale nie mogłam. Gładkie rysy jego twarzy oraz jego szerokie ramiona, małe piegi które były tu i tam były piękne - ale nie były moje bym mogła na nie patrzeć. Obraz jego przede mną - zarys, zapach i uczucie jego - były dla innej kobiety. Delikatnie, bez słowa wyciągnęłam swoją dłoń spod jego spodni, z dala od jego ciała. Trudno było przegapić nieznaczne rozszerzenie się jego tęczówek, zdziwienie, które przemknęło przez jego twarz gdy przycisnęłam dłonie do jego piersi, ciepło jego skóry zapiekło moją rękę w tamtym miejscu. - Nie - odpowiedziałam, naciskając na niego łagodnie. - Nie mogę.

Jego szczęka zacisnęła się mocno, jego ciało się nie poruszyło, uścisk moich dłoni na jego klatce piersiowej był dla niego obojętny. A potem wypuścił ostre westchnięcie, pochylił się nade mną marszcząc brwi. - Nie możesz? - jego oddech uderzał w moje wargi, tak ciepły, słodki i znajomy. - Czy nie chcesz?

- Oba - rzuciłam, mój głos się załamał. Nacisnęłam ciężko na niego. - Zayn, nie możemy.

Spojrzał na mnie z twardym spojrzeniem, jego oczy co chwilę wędrowały w dół, w stronę moich ust. - Czemu?

Słowo wyciekło z moich ust niczym kwas, paląc końcówkę mojego języka i pozostawiając za sobą okropny smak. - Ria - westchnęłam - i James. Nie możemy im tego zrobić-

Zmrużył oczy w moją stronę. - Kto?

Zamrugałam. - Co?

Wypuścił powoli powietrze przez nos, jego spojrzenie powędrowało w górę. - Ria i kto? - dopracował, jego głos był napięty.

- James... - powtórzyłam powoli, ostrożnie. Milczał, jego oczy wciąż spoczywały na ścianie za nami. To była moja kolej aby przewrócić oczami. - Proszę cię, jesteś poważny? James, Zayn. Mój chłopak.

Wreszcie jego wzrok powędrował w moją stronę a lekki uśmieszek pociągnął kącik jego ust. Odsunął się ode mnie, niski śmiech zawisł w powietrzu nad nami. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, opierając się o wezgłowie i spojrzałam na niego podejrzliwie. - Co? - zapytałam cicho, kiedy oplata klatkę piersiową ramionami, rozciągając leniwie nogi a jego spodnie zjechały niebezpiecznie nisko. Kolejny śmiech, tym razem głośniejszy, wydostał się z jego ust po czym uśmiechnął się. Zmarszczyłam brwi, układając swoje palce na kolanach. - Z czego się śmiejesz?

Jego wzrok wbił się we mnie, kąciki jego ust wciąż uniesione były ku górze w dziecinnym uśmieszku. - Jesteś kurwa ze mną - powiedział, ton jego głosu był beztroski. Jego oczy błyszczały. - Jesteś teraz kurwa ze mną.

- Że co?

- Chłopak - odpowiedział, przechylając głowę na bok. - John, Jimmy.. - przerwał przenosząc dłoń do ust, pocierając wciąż nabrzmiałe wargi. Nadal opuchnięte od moich pocałunków - weź się kurwa w garść! A potem znów się roześmiał. - lub jakkolwiek jego imię kurwa brzmi.

Uniosłam brwi w jego kierunku, przyciskając swoje ramiona do jego klatki piersiowej. - Nie nadążam - powiedziałam oschle. - Jestem kurwa z tobą w czym dokładnie?

- Ten palant - zaśmiał się lekko, wyciągając nogi przed siebie jeszcze dalej. - Ten jeden z restauracji.

Westchnęłam. - Wciąż nie nadąż-

- Jak cholernie zdesperowana jesteś? - przerwał mi szybko, cichy śmiech wpleciony był w jego słowa. - Najpierw był ten pedał z baru, z którym kłamałaś - teraz pieprzony frajer z restauracji. Kiedy dasz sobie spokój z tym?

Powoli znajome uderzenie gorąca przepłynęło przeze mnie niczym woda deszczowa, kapiąc na każdy kawałek mojego ciała. Wyglądał na całkowicie zadowolonego, wylegując się na swojej czarnej, jedwabnej pościeli w niczym jak tylko białych spodniach, uśmiechając się do mnie jakbyśmy byli starymi kumplami rozmawiającymi o dawnych czasach. Wróciłam do swojej pozycji na łóżku, czołgając się w jego stronę kiedy zgarnęłam włosy do tyłu z mojej twarzy i szyi. Ciepły odcień bursztynowych oczu zabłysnął kiedy patrzył na mnie zbliżającą się w jego stronę, poprawiając swoje włosy. Wreszcie znalazłam się przed nim, czubki jego palców dotykały mojej łydki. Mój głos był cichy i miękki kiedy odezwałam się do niego. - Myślisz, że kłamię o tym, że on jest moim chłopakiem?

Zagryzł lekko wargi. - Nie myślę tak - wycedził, ukazując przepiekną biel jego zębów w moją stronę. Pochylił się do przodu, każde ze słów precyzyjnie wychodziło z jego ust. - Jestem tego pewien.

- A skąd możesz to wiedzieć? - zawrzałam, mój gniew powiększał się kiedy zacisnęłam palce mocno na swoich kolanach.

- To jest tak oczywiste - wycedził, spuszczając ze mnie wzrok. - Kłamałaś z kolejnym... - przerwał, jego oczy skierowane były w dół jego ciała. - I masz mnie, co jest oczywiste.

- Jesteś obrzydliwy - splunęłam, wyciągając nogi i wychylając je za krawędź łóżka. Spojrzałam w jego kierunku, moje policzki poczerwieniały na widok jego ciemnego spojrzenia na moje piersi, biodra i uda. - I nie mam cię - poprawiłam cicho. - Ria ma.

- Ma - potwierdził cicho. - Ale to ty mnie chcesz.

- Jesteś popieprzony.

Jego oczy pociemniały. - Nie mówiłaś tego kilka minut temu kiedy miałaś rękę w moich bokserkach.

Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę, moje oczy migotały a klatka piersiowa boleśnie się zaciskała. Zdałam sobie sprawę, że próbował mnie skrzywdzić, leżąc tam pewien siebie oraz swojego idealnego wyglądu a także pewien swojego półnagiego, perfekcyjnego ciała. Przełknęłam ciężko ślinę mrugając szybko, pragnąc pozbyć się wilgoci stopniowo się tworzącej w kącikach moich oczu. W porządku, pomyślałam sobie. Oboje możemy grać w tę grę.

Bez słowa zbliżyłam się w jego stronę, moje kolana ocierały się o jego uda. Zesztywniał, jego ciało zadrżało lekko zbliżyłam się do niego. Nachylając się w jego stronę, ręką dotarłam do szczytu mojej koszulki, wyciągając spod niej cienki, srebrny łańcuch. Trzymałam za niego, czekając.

Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, leniwym wzrokiem zanim nie wzruszył ramionami.

- Dostałam go - wyjaśniłam powoli kręcąc małym, srebrnym naszyjnikiem, który wisiał pomiędzy moim kciukiem a palcem wskazującym.- Na naszej trzymiesięcznicy.

Jego oczy były zamrożone w skupieniu na moich. I bum! Dynamit palancie. Chciałam zaśmiać się prosto w jego twarz, chciałam tańczyć po całym pokoju pokazując mu naszyjnik i krzycząc to co przed chwilą powiedziałam, ty pieprzony dupku. Ale nie ruszyłam się z miejsca, patrzyłam na niego z lekkim uśmiechem. Zayn nagle pochylił się nade mną, wpatrując się w naszyjnik. Długie, lekko opalone palce chwyciły biżuterię a ja czułam, że pociągnął mną tak aby moja szyja znalazła się bliżej niego. Oddychałam prosto w jego twarz, mój oddech dotykał jego policzków i warg a ja wiedziałam, że muszę wyglądać niesamowicie komicznie na czworakach pomiędzy jego rozchylonymi nogami. W końcu jego wzrok zaszczycił mój, dłonią wciąż mocno trzymał cienki łańcuszek. - Jedyną rzecz, jaką to udowadnia,- mruknął cicho, niemal dotykając nosem mojego, szarpiąc mocniej moją szyję. - To, to że jesteś zbyt miła... Lub głupia, ponieważ nie widzisz tego, że nosisz podróby.

Moje oczy rozszerzyły się. - Że co proszę?

- Słyszałaś mnie - wrócił swoim wzrokiem do małego srebrnego serduszka wiszącego pomiędzy jego palcami.- Lepszą biżuterię widziałem na bezdomnych kobietach - przerwał obdarzając mnie uśmiechem. - Skąd wziął się ten mały numerek? Sklep z artykułami używanymi na obrzeżach miasta?

Przełknęłam ślinę, uniosłam dłonie aby rozluźnić uścisk jego dłoni na mojej szyi. - Nie wiesz, co mówisz.

Pociągnął mnie mocniej, przysuwając do siebie. Nasze klatki piersiowe ocierały się o siebie, tak samo jak nosy.- Oh.. ależ wiem - powiedział delikatnie, niemal pieszczotliwie. - Pamiętam jak kupowałem ci srebrną bransoletkę, nie tak dawno - jego oddech był ciepły, połączony z nutką cynamonu i nikotyny kiedy mruknął do mnie seksownie - czy tak szybko zapomniałaś?

Jak mogłam zapomnieć? To była najpiękniejsza biżuteria jaką w życiu dostałam i w życiu nie przyznałabym się do tego, że leżała ona na mojej szafce nocnej tuż przy moim łóżku. Albo nie mogłam przyznać się samej sobie, że nie potrafię się jej pozbyć czy też sprzedać - nie ważne jak bardzo Vic starał się bym to zrobiła - ponieważ to było ostatnie przypomnienie jakiejkolwiek uprzejmości jakiej od niego otrzymałam. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale one wszystkie nagle zniknęły kiedy poczułam ciepły ruch, ciepłej dłoni zbliżającej się do mojego biodra. Moja klatka piersiowa się zatrzymała, żołądek przewrócił się raz czy dwa. Uśmiechnął się na to, jego dłonie zacisnęły się u schyłku mojej talii. - To dowodzi też czemu innemu, wiesz o tym? - powiedział, a raczej wymruczał nisko. Patrzyłam na niego wyczekująco, nagle podniósł mnie do góry tak bym mogła się z nim zrównać, jego ramiona oplotły moje plecy. - Nie pieprzył cię - wypowiedział wprost w moje usta, przenosząc dłonie na łańcuszek. - Jeśli by tak było, kupiłby ci prawdziwą biżuterię - potem odwrócił mnie tak, że znowu leżałam na plecach, a on znalazł się nade mną, tak jak przed tą chwilą. Oddychał głęboko, jego klatka piersiowa unosiła się ciężko, zauważyłam, że zaczęłam się delikatnie trząść tuż pod jego ciałem. Naszyjnik z powrotem spadł na moją skórę, trzęsącymi się dłońmi chwyciłam go i schowałam znowu pod koszulkę.

- Dałeś mi prawdziwą biżuterię - zauważyłam, mój głos wcale nie przypominał już mojego głosu,

- Tak - skinął głową.

- Nie spałam z tobą - gorąco rozprzestrzeniało się przez policzki, całą szyję i ramiona. Pozwoliłam swoim oczom uciec od niego, próbując się jakoś uspokoić, wpatrywałam się w jedwabną pościel. Kiedy nadal nic nie mówił, odetchnęłam głęboko.Wciąż nie mogłam na niego patrzeć - ja... ja z tobą nie spałam - powtórzyłam powoli, moje gardło było suche - a kupiłeś mi prawdziwą rzecz...

Kiedy się odezwał, to był cichy głos wydobywający się z klatki piersiowej, mój wzrok podniósł się z powrotem do niego. Uśmiechał się lekko z łagodnym wyrazem twarzy, rzadko spotykany widok. On uniósł lekko głowę - Zastanawiam się dlaczego.

Gdy jego usta ponownie spoczęły na moich, ogarnęło mnie zaskoczenie, nie tak ogromne jednak kiedy jego dłoń odnalazła drogę na skórę pod moją koszulką, gładził mój nagi brzuch, kiedy mnie całował. Jego usta poruszały się z dokładnością, niemal zostawiając siniaki na dolnej wardze. Złamałam się szybko, moje usta mrowiły. - Jak.. skąd możesz..- westchnęłam kiedy jego dłoń ścisnęła mój pośladek. Moje myśli nagle zaszły chmurami kiedy poczułam, że głaszcze mnie tam, coraz trudniej przychodziło mi sklecenie zrozumiałego zdania - Skąd.. skąd wiesz, że jeszcze z nim nie spałam? On mógłby-

Zamknął mi usta swoimi, połykając moje słowa w całości. Jego usta były ciepłe kiedy już odeszłam od swoich zmysłów zaczęłam odwzajemniać pocałunek a wtedy on odsunął się. Oddychając ciężko uśmiechnął się do mnie. - On nie mógłby i nie będzie mógł - pochylił się nade mną tak aby złączyć ponownie nasze wargi. Jedną dłoń przeniósł w górę, tak że wplótł ją w moje włosy, głaszcząc moją głowę podczas pocałunku. - Ty również - powiedział nisko. Jego usta wciąż napierały na moje, jego język ciągle łaskotał moje wargi. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, kiedy przesunął dłoń aby zsunąć moją koszulkę a ja nie protestowałam, nawet uniosłam ręce w górę, aby było mu łatwiej. Świadomość tego, że leżę pod nim półnaga, w samych spodniach dresowych i cienkim niebieskim staniku ogarnęła moją głowę.

Drżałam.

Przycisnął swoją dłoń do skóry mojego brzucha, przesuwając je w górę, tak jakby chciał dotknąć i policzyć każde żebro, delikatnie mnie głaskał, dotykał dolnej części moich piersi. Mój oddech utkwił w gardle, kiedy Zayn przeniósł dłonie na tył moich pleców, aby dostać się do zapięcia stanika, nagle dźwięk przebił atmosferę wokół nas - niski, cichy hałas który odbił się echem z przedniej części mieszkania. Zayn odskoczył lekko kierując głowę na drzwi sypialni. Zamarłam, gęsia skórka powstała na moich ramionach.

Torba zaszeleściła w oddali. Słychać było twarde, miękkie kroki po drewnianej podłodze.

Zayn zerwał się szybko, jego skupienie wciąż tkwiło na drzwiach sypialni. Jeszcze bardziej kiedy usłyszeliśmy miękki, bardziej kobiecy głos unoszący się za drzwiami a ja widziałam u Zayna panikę - Zayn?

Odwrócił się, zacisnął zęby i schylił się aby podnieść moją bluzę i koszulkę z podłogi. Przeniósł się do mnie szybko, widać było strach na jego przystojnych rysach - Kurwa - syknął, sięgając po nagim ramieniu - Szybko kurwa, szybko, wstawaj!

- Staram się! - podniosłam się i wyszeptałam, zasłaniając dłońmi klatkę piersiową - Kto to? Ria?

- Nie, to Wróża Zębużka - warknął z wściekłością patrząc na drzwi. Rzucił w moją stronę czymś, co mogłam użyć aby zakryć moje nagie ramiona. - Chodź ze mną - rozkazał, zaciskając ucisk na moim ramieniu. - Szybciej!

- Dokąd mnie ciągniesz? - udało mi się zapytać, próbując trzymać mocno bluzę, która zasłaniała moje niemal nagie cycki. Zatrzymał się przed dwoma dużymi drzwiami lustrzanymi, potem przesunął jedno z nich, wchodząc do środka, gestykulując zaproszenie do środka. Zamrugałam szybko, spoglądając na małą przestrzeń gdzie wisiało kilka koszul i schludnie ułożone lub zawieszone sukienki. Potem zwróciłam uwagę na Zayna a moje oczy rozszerzyły się - Co do diabła?

- Szafa! - warknął przyciągając mnie do siebie za ramię, ponownie. - Właź, teraz!

Cichy, pozbawiony humoru śmiech wydostał się z mojego gardła kiedy patrzyłam na ciemną przestrzeń. - Nie zamierzam tam wchodzić, zwariowałeś?

- Musisz - szybko odwrócił głowę do tyłu, kierując wzrok znów na drzwi. - Będzie tu lada moment.

- Nie masz czasem szafy wielkości mojego mieszkania? - syknęłam patrząc za siebie - Tamta, ta garderoba. Nie możemy wejść do niej?

- Nie - powiedział szybko, potrząsając głową i wpychając mnie do środka w ciasną przestrzeń. - Proszę, musisz to zrobić - błagał mnie w tym momencie, jego oczy były pełne strachu i pozbawione koloru. Jego wzrok spadł z powrotem na mnie. Spojrzenie było znacznie miększe, nie przypominające ciemnego wzroku wściekłości. - Proszę, błagam - dotknął mojego ramienia - proszę, wejdź.

- Dlaczego po prostu nie mogę się schować w większej szafie? - zapytałam, twardo trzymając na nim wzrok.

- Ona tam pójdzie - zatrzymał się zaciskając szczękę. - Czasami tam wchodzimy.

Zmrużyłam oczy na niego - Wy dwoje wchodzicie do garderoby? - zanim zadałam pytanie, aluzja dotarła do mnie, uderzając mnie prosto w twarz. Moja klatka piersiowa uniosła się wraz z wdechem. - Oh, tak...- powoli skinęłam głową. - Pieprzycie się tam czasami, huh? - zatrzymałam się powstrzymując moje usta od śmiechu. - Tak.. to by wyglądało dziwnie, biorąc pod uwagę, że miałeś zamiar przelecieć mnie na swoim łóżku jakieś 5 minut temu - wcisnęłam się w ciasną przestrzeń obok niego i utkwiłam wzrok w nicości. Spojrzał na mnie miękko z wahaniem a ja zaoferowałam mu najlepszy uśmiech na jaki było mnie stać. - Nie martw się, nie zamierzam piszczeć.

Spojrzał na mnie przepraszająco, skinął głową przed zamknięciem drzwi szafy. Zostawił mnie w ciemności, ubraną tylko w stanik, przyciskającą do piersi moją bluzę i koszulkę. Spojrzałam na koszulkę, łzy zapiekły moje oczy a ciepło uderzyło w policzki, kiedy mysz z kreskówki uśmiechała się w moim kierunku. Ha-ha, jesteś pieprzoną idiotką. Powinna śpiewać mi prosto w twarz, ponieważ to ja jestem tą idiotką. Nigdy nie spodziewałam się, że zostanę tą dziewczyną - dziewczyną, która ukrywa się w szafie przed dziewczyną swojego kochanka, półnaga i schowana w ciasnej przestrzeni. Wilgoć dotarła do moich powiek, szybko je zamknęłam marząc o tym, żeby znaleźć się teraz gdzie indziej, gdziekolwiek, byle nie tu.

Jestem w Nowym Jorku, jedząc chińszczyznę na wynos z Vic'iem.

Dźwięk otwieranych drzwi sypialni dotarł do mnie stłumiony zza drzwi szafy, ale trzymałam swoje oczy zamknięte a moje myśli wciąż goniące. Drzwi zamknęły się cicho, usłyszałam głos Zayna mówiącego w swoim ojczystym języku i odpowiedź Rii, chichotanie...

Jestem z rodziną na wakacjach w Maryland.

Słyszałam miękkie oddechy zza drugiej strony, znajome dźwięki odzieży lądującej na ziemi. Był też dźwięk rąk wędrujących po całym ciele, ust, które tańczą intymnym tańcem, niskie jęki. Odgłosy były ciche, ledwo słyszalne, ale jednak przedostawały się przez małą przestrzeń u dołu drzwi i unosiły się dusząc mnie.

Jem obiad z Oliverem w tej nowej gównianej restauracji w South Boulevard.

Dźwięki stają się coraz głośniejsze. Tak, tak... tak a potem kurwa.. Zayn, kurwa, tak...a potem usłyszałam odgłos pościeli, któreś z nich wylądowało na łóżku. Rozległ się głos Zayna, tak wyraźne - głębokie jęki wibrowały w całej sypialni, takie same, jakie mogłam usłyszeć kiedy to moja dłoń znalazła się w miejscu pod jego bokserkami. Moje policzki były czerwone i wciąż mokre od łez, nigdy się tak nie wstydziłam w całym moim życiu.

Małe krople wciąż spływały po mojej twarzy i na dywan. Wszystko przez ciche jęki i odgłosy zza drugiej strony szafy a ona nawet nie miała pojęcia jak blisko ich się znajdowałam.

Oglądam z Vic'iem nową sztukę szkolną, dzieciak grający główną rolę jest genialny.

- O kurwa.

Pieprzy ją.. teraz, jeszcze raz, drugi, trzeci, czwarty.

Jestem z Jamesem, on trzyma mnie za rękę i mówi, że jestem piękna.

- Tak... tak!

I znów, jeden dwa, trzy, cztery, pięć..

- Oh, Zayn...

On całuje mnie i mówi, że wszystko jest okej, mówi że nie jestem okropną osobą z powodu zdrady, z powodu tego, że stoję w szafie i słucham..

Jedendwatrzyczterypięćsześćsiedemosiemdziewięćdziesięć!

Ich ruchy nieznacznie się spowalniały, odgłosy cichły, zostawiając mnie w moim poczuciu winy i zmartwieniu. Stałam i patrzyłam na szyderczy uśmiech myszy, na koszulce którą trzymałam.

Ukrywasz się w szafie Zayna i właśnie usłyszałaś jak on pieprzy swoją dziewczynę, jakby byli jakimiś pierdolonymi królikami!

Walczyłam z każdym wdechem, moja ręka zbliżyła się do mojej twarzy, musiałam zakryć usta aby uciszyć dławienie. Osunęłam się na ziemię w milczeniu, składając ręce na kolanach i chowając w nich głowę. Koszulka została zmiażdżona w małą lulkę pomiędzy moimi nogami, skuliłam się i czekałam aż burza przejdzie.

Jesteś największą kretynką jaka żyje i wiesz o tym.

Po jakiś dwudziestu minutach czekania, nadal siedziałam skulona czekając aż to wszystko w końcu się skończy. W końcu usłyszałam jego głos, miękki pocałunek i odgłos zamykanych drzwi. Siedziałam dalej, z głową wciśniętą między kolana z policzkami mokrymi i czerwonymi, nie przejmowałam się tym, że zaraz kiedy otworzy te drzwi będę musiała spojrzeć mu w oczy. Czułam jego obecność nade mną, czułam jego ciepło i co gorsza czułam go.. czułam to wszystko, pot, seks... wszystko.

- Sam..

Moje imię padło z jego ust i rozpłynęło się nade mną. Musiałam wyglądać żałośnie, skulona na podłodze w szafie, przyciskając zapłakaną twarz w koszulkę z Myszką Mickey. Minęła chwila, zanim poczułam go bliżej, kiedy uklęknął przede mną. Gdy jego ręka spoczęła na moim ramieniu delikatnie go głaszcząc, szarpnęłam się w końcu podnosząc zaszklony wzrok na niego. Miał potargane włosy, spierzchnięte usta - to było niesamowicie bolesne widząc go takiego, jakiego niedawno widziałam go nade mną. Dotykającego mnie, całującego, kochającego mnie.

Jego oczy spojrzały w dół, zaszkliły się momentalnie w słabym świetle. - Sam..- powtórzył załamanym głosem.

Uniosłam dłonie, żeby wytrzeć moją mokrą twarz, spojrzałam na koszulkę w mojej dłoni zanim podniosłam się na nogi i założyłam ją na moje nagie ramiona. Pozbyłam się jego ręki z mojego ciała, zanim nie pociągnęłam za kaptur, ukrywając swoją pieprzoną twarz. Pociągnęłam bluzę wygładzając ją. On jeszcze klęczał na podłodze. Zakaszlałam delikatnie oczyszczając gardło, ominęłam jego postać i wyszłam do sypialni.

- Proszę - oczy miał zamknięte i szczękę zaciśniętą. - Musimy o tym porozmawiać.

- Nie ma o czym mówić - rzucałam słowa szybko przez ramię, ograniczając spojrzenia.

- Miałam miejsca w pierwszym rzędzie do małego porno pokazu - słowa na moim języku były gorzkie i kwaśne. Musiałam się stąd wydostać. Moja ręka zacisnęła się na klamce. - Zakładam, że już sobie poszła.

Nie odpowiedział, a ja nawet tego nie oczekiwałam.

Odwróciłam się w pełni aby na niego spojrzeć, miałam czerwoną twarz a płuca bolały mnie niemiłosiernie. - Powiedziałeś, że wiedziałbyś, że z nim spałam - mówiłam do niego, mój głos stał się cichszy. Jego plecy były wyprostowane jedyną jego odpowiedzią było westchnienie, więc kontynuowałam. - Oboje się pieprzymy, ale nie myślałam, że będziesz robić to kiedy będę siedzieć w twojej szafie - odwrócił się wtedy do mnie, jego twarz była zaczerwieniona a oczy wciąż zaszklone. Jego policzki były wilgotne. - Nic nie rozumiesz.

Skinęłam głową, czułam jak pojedyncze łzy spływają po mojej twarzy, podeszłam do niego bliżej. - Rozumiem - poprawiłam cicho, sięgając pod moją koszulkę i wyciągając naszyjnik by mu go pokazać. Trzymałam go między palcami, żartobliwie nim trzęsąc i oferując mu pół uśmiech. - A teraz ty też.

Jego wargi rozchyliły się lekko, wysuwając nieme pytanie. Byłam bardziej niż szczęśliwa by wyświadczyć przysługę. - Widzisz, nie jest podróbą - zauważyłam, nachylając się nad nim by mógł lepiej zobaczyć. - A ja jestem kurwa jego, więc nawaliłeś dwukrotnie w tej sytuacji -

Jego oczy rozszerzyły się po słowach, które opuściły moje usta uderzając i upadając na podłogę przed jego stopami. Uśmiechnęłam się do siebie, prostując się i pokonując drogę w stronę drzwi. Przerwałam ponownie kiedy moje palce zacisnęły się na klamce a ja rzuciłam ostatnią uwagę, nie zadając sobie trudu żeby na niego spojrzeć. - Właściwie, nawaliłeś 3 razy - powiedziałam ze stoickim spokojem. - Trzeci był prawdopodobnie wtedy gdy uprawiałeś seks ze swoją dziewczyną podczas gdy inna, pół-naga dziewczyna siedziała w szafie nasłuchując.

Nie odpowiedział ponownie, tak jak się tego spodziewałam. Więc pchnęłam drzwi, udając się w stronę salonu chwytając moje klucze i udając się do wyjścia. Nie odwracaj się, powiedział głos w mojej głowie. Nigdy więcej.

Wyszłam na korytarz zarzucając moją torbę na ramię. Chwyciłam swój telefon, szybko odnajdując imię Liama i wysłałam szybką wiadomość. To było krótkie, słodkie i na temat. Całkiem proste - ale to było wszystko co było wystarczające.

To koniec.

Uśmiechając się, wrzuciłam spowrotem telefon do torby i ruszyłam w stronę windy, nie zwracając uwagi na stłumiony szloch, który odbił się echem w korytarzu z wnętrza apartamentu. Oparłam swoje ciało o ścianę, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w bolesny sposób kiedy powiedziałam sobie jest z tobą porządku, wszystko jest okej.

Starsza kobieta stała cicho w kącie, mały biały pies tkwił w jej ramionach. Jego ciemne spojrzenie obserwowało mnie uważnie a ja odwzajemniłam to, uśmiechając się lekko. Kobieta zignorowała mnie stojącą w kącie windy kiedy pocierałam swoje ramiona. Miała na sobie drogie futro i ciężkie naszyjniki a jej piękne oczy wpatrywały się w podłogę błyszczącą niemal złotem pod nami. Jest ze mną w porządku - zaśpiewał głos w mojej głowie.

Nie potrzebujesz go. Masz Jamesa. Jest z tobą w porządku.

Jest w porządku, jest w porządku, jest w porządku.

Zanim winda dotarła na trzecie piętro, kobieta wychodząc z niej rzuciła mi szybkie spojrzenie a jej piesek spoglądał przez ramię w moją stronę z umiarkowanym zainteresowaniem. I wtedy drzwi się zasunęły a ja zostałam sama.

Szloch wyrwał się powoli, stopniowo, niemal budując się w postaci czkawki a moje palce zacisnęły się na moich ramionach, pocierając tamto miejsce i starając się zbudować poczucie jego ciepłych palców, jego dotyku, jego zapachu, jego osoby będącej blisko mnie. Zdałam sobie sprawę, że mojego włosy opadały na moją twarz w niechlujny sposób a ja zostałam zdana sama na siebie.

I wtedy uświadomiłam sobie coś jeszcze.

Nie jest z tobą w porządku. 

***

[1] 3 słowa = I love you (u nas w Polsce to 2 slowa, co w tłumaczeniu znaczy Kocham Cię - dla tych którzy nie za bardzo łapią się w ang :D)

KONIEC KONIEC KONIEC KONIEC KONIEC KONIEC KONIEC KONIEC KONIEC !
Tak misie, to już jest koniec. 
OPOWIADANIE JEST PRAWDOPODOBNIE ZAWIESZONE (chyba, że ten rozdział autorka uznała za koniec)

DZIĘKUJEMY za każdy komentarz, za każde wyświetlenie. ZA WSZYSTKO. Kiedy zaczęłyśmy to tłumaczyć ponad rok temu nie sądziłyśmy, że Arrogant zawróci w głowach takiej ilości czytelników. To była piękna przygoda i mimo, że czasami Was zawiodłyśmy to mamy nadzieję, że jednak nie macie do nas żalu. Jak to mówią, coś się kończy a coś sie zaczyna. Arrogant się kończy ale jestem pewna, że nigdy nie umrze w naszych serduchach. JESZCZE RAZ DZIEKUJEMY.

Mamy na koniec prośbę;

Niech KAŻDY kto to przeczytał NIECH SKOMENTUJE ten rozdział. Chcemy się dowiedzieć ile tu Was tak naprawdę było. 

A teraz czas się pożegnać...

20 komentarzy:

  1. NIE, NIE, NIE, NIE, NIE.
    TO NIE TAK MIAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ. NIE.
    KOCHAM TO OPOWIADANIE NAD ŻYCIE, NIE WIERZĘ, ŻE TO JUŻ KONIEC. DZIĘKUJĘ, ŻE MOGŁAM WAM POMÓC TO DLA MNIE WIELE ZNACZY - WSPANIAŁA PRZYGODA I TO WSZYSTKO... DZIĘKUJĘ ZA TEN ROK. NIESAMOWITA HISTORIA, NIESAMOWITE TŁUMACZKI. DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE I MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDĘ MIAŁA PRZYJEMNOŚĆ ZNÓW POCZYTAĆ COŚ Z WASZYCH DŁONI. POZDRAWIAM CIEPLUTKO <3 //beta

    OdpowiedzUsuń
  2. ale z Zayna dupek ! szkoda mi tej dziewczyny. chcialabym aby pojawilo sie chociaz jeszcze ze dwa albo chociaz jeden rodzial :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. NIEEE! To nie może być koniec opowiadania :( Liczyłam na to, że Zayn się w końcu opamięta i że będzie razem z sam a nie.
    Ale tak to rozdział cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zayn? Chyba sobie żartuje?! Jak on mogl?
    Ogolnie to nie wierze ze to koniec.... Ale dziekuje za wszystkie rozdzialy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba jakieś żarty... Błagam, powiedzcie, że to jakieś pieprzone żarty, bo to było moje ulubione ff... chce mi się płakać, naprawdę tak bardzo szkoda mi Sam ;'( jesteście naprawdę wielkie i bardzo wam dziękuję, że poświęciłyście czas, żeby to tłumaczyć ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. TO TAKIE SMUTNE, ŻE AUTORKA NIE NAPISAŁA CIĄG DALSZEGO!!!!!!!!!
    TO SIĘ NIE MOŻE TAK SKOŃCZYĆ!!!!!!!! :( :( :( ;-; ;-;
    Ale z drugiej strony... gdybym ja była Sam, nie mogłabym wybaczyć Zaynowi, bo wspomnienie tego dnia prześladowałoby mnie już do końca życia...
    Koniec. :( Nie chcę. :( Powinien być choć jeszcze jeden rozdział! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohhh chyba tak jak reszta czytelniczek myslalam że skończy się dobrze. Zayn i Sam będą razem... Ale to by było za piękne.
    Ale i tak mam nadzieje, że autorka napisze coś więcej co do tego opowiadania :)
    Dziękuję, że nam tłumaczyłyście i zacheciłyście do tego genialnego ff ❤️

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! A ja tak bardzo chciałam, żeby byli razem :c Może w mojej wyobraźni dopisze sobie końcówkę :D
    Dziękuje za poświęcony czas na to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, nie nie nie nie nie nie nie nie!
    Ja się na to nie zgadzam ! To nie może się tak skończyć! Tam miał być kurwa happy end! Zayn ty głupi tępy....ugh Ja nie mogę uwierzyć, że to koniec. Po prostu nie...Prawie się popłakałam...Mimo wszystko dziękuję wam za każdą minutę poświęconą na tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda że to się tak skończyło :(
    Będzie mi brakować tego opowiadania.
    Dziękuję za wszystko ♥

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale jak, czemu? Czemu to kończy sie w takiej chwili? To nie miało być tak moja wyobraźnia przewidywała różne zakończenia, ale nie takie. Nie bylam przygotowana, oni mieli być szczęśliwi, a nie Sam w szafie słysząca jak Zayn pieprzy Rie. Napewno to tłumaczenie zostanie w mojej pamięci, jako jedno z najlepszych jakie czytałam. Naprawdę zrobiłyście kawał dobrej roboty. Będzie mi brakować tego opowiadania, na pewno czuję niedosyt, ale widocznie tak miało być, jeszcze raz bardzo dziękuję za tak wspaniałe tłumaczenie i cóż trzeba się pożegnać, jesteście genialnie, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Płakałam kiedy dowiedziałam się,że to ostatni rozdział,płakałam kiedy on ją pieprzył,płakałam kiedy Sam płakała i kiedy Zayn płakał,a teraz płaczę bo uświadomiłam sobie,że chyba nigdy w życiu nie czytałam czegoś co mogłoby boleć tak samo,jak to i mam na myśli to cholerne rozczarowanie.Cięgle były wzloty i upadki.Kiedy coś zaczynało sie fajnie,kończyło zwykle beznadziejnie i miałam nadzieje,że tym razem będzie inaczej.Że po tych wszystkich kłamstwach,bólu i zdradach nareszcie będą razem.
    Rozczarowanie-to wszystko co mogę powiedzieć o epilogu.
    i cholernie boli,że moje ulubione opowiadanie poszło sie jebać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostawiam komentarz bo prosicie ale nie napiszę nic więcej bo nie jestem w stanie. To mnie zniszczyło. Dziękuję za tą wspaniałą przygodę. Xx

    OdpowiedzUsuń
  14. NIE,NIE,NIE,NIE!
    Nie zgadzam się! Ten blog to moje uzależnienie!
    Aż mi się nie chce komentować zachowania Zayna,kompletny frajer i tyle...
    Mam nadzieję,że autorka jednak nie złamie mi serca i wróci do pisania..;/

    OdpowiedzUsuń
  15. To nie moze sie tak skonczyc!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Rany, jestem w szoku. Totalnym szoku.
    Nie wiem co mam napisac.
    Zayn to skonczony dupek i kretyn. Gdyby zalezalo mu na Sam to nie seksił by sie z Ria. Po prostu odmówiłby. A tak to pokazal jakim jest czlowiekiem.
    Szkoda, ze to juz koniec. Moze jeszcze kiedys autorka wroci do tego opowiadania.
    Dzieki za wszystko.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przecież to się nie może tak skończyć.. Autorka sprzeprzyla sprawe po calosci. Tak czekalam na ten rozdzial, a teraz dowiaduje sie, ze jest tym ostatnim..

    OdpowiedzUsuń
  18. To nie może być koniec.... ;((

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałaś nie zaszkodzi ci skomentować.
Każdy, nawet najmniejszy komentarz to wielki buziak od nas! :))