poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 7 cz. 2

Przeczytaj notkę.
NIERSPRAWDZONY ROZDZIAŁ!

Jeśli za wszelką cenę mogłabym uniknąć pewnego momentu mojego życia to byłaby ta chwila. Nigdy nie pomyślałabym, że spotkam kobietę, która zdobyła największego dupka jakiego kiedykolwiek poznałam - kobietę, która wygrała faceta, w którym tak strasznie byłam zakochana. I do tego momentu byłam przekonana, że może, być może nie była prawdziwa. Że Zayn wymyślił ją sobie bym była zazdrosna - co było czymś podobnym do tego co robiłam w barze z Oliverem. Ale kiedy ujrzałam szczupłą, młodą dziewczynę stojącą przede mną, jej opaloną skórę i delikatne rysy twarzy, rzeczywistość uderzyła mnie boleśnie. Była prawdziwa. A ja byłam żałosna.

- Kim ona jest?

Jej głos, lekki - jeśli nie nawet oschły, przeciął ciszę pomiędzy naszą trójką. Jej wzrok ze mnie przesunął się na Zayna a jak na zawołanie jego ramiona opadły w dół. Jego usta rozchyliły się tylko trochę a on myślał nad znalezieniem jakiejkolwiek odpowiedzi gdy Ria zrobiła krok do przodu. Zamknęła za sobą drzwi zatrzymując cieplejsze powietrze wewnątrz mieszkania. Rzuciła reklamówkę, którą cały czas trzymała, na stolik obok pustych kieliszków i paczki papierosów kiedy przechyliła głowę w kierunku Zayna.

- No więc? - znów się odezwała, tym razem brzmiąc głośniej i na jeszcze bardziej zirytowaną. - Kim ona jest?

Zayn przełknął ślinę, jego brązowe oczy były szeroko otwarte a ramiona sztywno zwisały po jego bokach. W końcu powiedział ochryple, przebierając w słowach. - Ona jest.. Sam. To jest Sa -

- Słyszałam jej imię!

Podskoczyłam lekko na głośny ton, który wydobył się z małej dziewczyny stojącej obok mnie a ja czułam się beznadziejnie kiedy patrzyłam na twarz Zayna.

- Chcę wiedzieć kto to jest - powiedz mi!

Znów podeszła do Zayna a on cofnął się, opierając się o balustradę kiedy popatrzył na nią a później na mnie. Chciałam odwrócić wzrok - chciałam by moje spojrzenie w mgnieniu oka powędrowało na uliczne światła i piękne odcienie ciemnego nieba rozciągającego się za nami. Ale tego nie zrobiłam. Moje oczy sztywno wpatrywały się w Zayna kiedy jego wzrok utkwiony był w moim, prosząc. Błagając.

Proszę.

Odchrząknęłam, poruszając nerwowo palcami i zaciskając je. To było dosłownie kilka minut temu, pomyślałam z goryczą, kiedy palce Zayna były delikatnie splecione z moimi. Tak miękkie i tak cholernie ciepłe między moimi. Wyglądało to teraz tak, jakbym chciała usunąć tą chwilę z mojego umysłu - więc zacisnęłam je mocniej. I mocniej. Moje palce były niemal zdrętwiałe.

- Cz-cześć - powiedziałam, mój głos cicho rozprowadzał się po balkonie. Ria odwróciła się, skupiając całą swoją uwagę na mnie. Wyglądała na absolutnie rozwścieczoną, tak jak powinna, ale ja stałam na swoim miejscu. Mogę to zrobić.

- Jestem Sam - powiedziałam ostrożnie. Jeśli miałam rozładować całą tą sytuację, musiałam zachować spokój, jeśli to możliwe. Kiedy patrzyła wyczekująco na mnie, jej małe usta wykrzywiły się szyderczo a ja wzięłam głęboki oddech. Nic nie poszło dalej. - Jestem przyjaciółką Liama.

To nie było kompletnym kłamstwem - byłam przyjaciółką Liama. Gdybym dodała kolejną część, że jestem przyjaciółką Liama oraz jestem bezgranicznie zakochana w twoim chłopaku - moje słowa wtedy byłyby bardziej zgodne z prawdą. Ria zamrugała gwałtownie, jej oczy zwężyły się próbując rozszyfrować to, co właśnie powiedziałam. Zayn stał za nią, jego oczy wciąż były szeroko otwarte, ale oczywiste było to, że pomagałam mu moimi małymi kłamstwami. Ulga zalała jego twarz.

- Przyjaciółka Liama... - jej słowa unosiły się w nocnym powietrzu a ja byłam niemal pewna, że wciąż ma jakieś podejrzenia. Miałam rację. Jej oczy powoli powędrowały na stolik, na którym stało wino i dwa kieliszki. - W takim razie co to za alkohol, przyjaciółko Liama? - Nadal była wyraźnie zła i znowu - miała prawo być. To nie była sytuacja, w której jakakolwiek dziewczyna chciałaby się znaleźć, a ja w żaden sposób nie chciałam być niszczycielem związku kogoś, kogo nigdy wcześniej nie spotkałam, bez względu na to, co czułam do aroganckiego kolesia stojącego po mojej drugiej stronie. Moje spojrzenie powędrowało w tamtą stronę i wpatrywało się w ciemną butelkę przez dłuższą chwilę, starając się wymyśleć jakąś śmieszną wymówkę, broniąc żałosnego tyłka Zayna.

- Przyniosłam to - powiedziałam, powoli wypowiadając słowa. - Jako prezent. Dla Liama.

Roześmiała się, nieznacznie kręcąc głową. To nie był szczery śmiech, nawet nie ciepły. - Przyniosłaś Liamowi to wino? - rozglądnęła się w obie strony wzruszając ramionami w sztuczny sposób a jej usta wykrzywiły się w grymasie. - Zabawne - jakoś nie widzę tu nigdzie Liama. To trochę dziwne, nie sądzisz?

Teraz była moja kolej by szybko spojrzeć w kierunku Zayna. Pomóż.

- Uh.. on, uh.. poszedł do sklepu - odezwał się odchrząkując. - Wypiłem trochę z Sam kiedy czekała na niego.

Genialne, idioto.

- To prawda - przytaknęłam, zaciskając palce do tego stopnia, że byłam prawie pewna, że moje paznokcie były już pod skórą mojej dłoni. - Poprosiłam o lampkę wina, kiedy czekałam na jego powrót.

Ponownie nastała cisza, zanim spojrzenie Rii nie wróciło na mnie a potem na Zayna. I wtedy rysy jej twarz nieco złagodniały, a ona rozluźniła swoją nieco sztywną postawę. - Oh. Cóż, to ma sens.

Powoli wypuściłam powietrze, moja klatka piersiowa opadła w tym samym rytmie co Zayna. Na ułamek sekundy przymknęliśmy lekko powieki a jego spojrzenie robiło się coraz cieplejsze. Jego usta były rozchylone, gardło poruszyło się pod wpływem ruchu jego ust. Dziękuje.

- Cóż - Ria odezwała się , zakładając kosmyk włosów za ucho. Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem i wzruszyła ramionami, co miało chyba przypominać cichy śmiech. - Przepraszam za mój mały wybuch. To był długi dzień.

Tak, kurewsko długi.

- Jest w porządku - uśmiechnęłam się. Wyglądasz tak, jakbyś nie chciała zostać wyrzucona przez poręcz balkonu.

Cisza, która była nie do zniesienia, zapadła przy powiewie chłodnego powietrza. Ria przeniosła swoje dłonie na ramiona, pocierając je lekko, zagryzła wargę i popatrzyła w kierunku Zayna. - Zimno tutaj, prawda? Wróćmy do środka - odsunęła drzwi i popatrzyła na mnie przez ramię z uśmiechem. - Chodź, przyniosłam sushi.

*** 
Byłam uwięziona. Całkowicie i kompletnie w pułapce.

Przypomniałam sobie moment kiedy weszłam do kojącej przestrzeni mieszkania. Ria unosiła swoją torbę z sushi i wyłożyła wiele innych produktów na ladę gdy Zayn powoli zajął miejsce na jednym z taboretów, dostosowując się tym samym do jej prośby.

- Lubisz sushi? - zapytała mnie, wyciągając plastikową torbę z uśmiechem. - Nie wiem czy wystarczy dla całej naszej trójki, ale z chęcią mogę się podzielić. To najlepsze sushi w mieście.

Nuciła pod nosem, kładąc trzy talerze na blacie i nakładając po kilka sztuk kolorowych, surowych ryb dla każdego z nas. Wydawała się kompletnie nie zwracać uwagi na dziwne napięcie, w którym praktycznie ja i Zayn się dusiliśmy, i po prostu ruszyła do innego pomieszczenia by przynieść kilka szklanek. Trudno było nie zauważyć ruchu jej bioder kiedy szła - te ruchy były chorym przypomnieniem blondynki, z którą mieszkałam rok temu. Zayn siedział obok mnie na krześle, rysy jego twarzy i spojrzenie były nieczytelne a ja widziałam jak jego dłonie zaciskają się razem, niemal w podobny sposób jak moje na balkonie. To było zbyt cholernie dziwne, siedzenie w jego mieszkaniu z jego przepiękną dziewczyną oferującą dzielenie się ze mną swoją kolacją - po tym jak okłamałam ją we wszystkim.

- Więc - odezwała się, wkładając kawałek ryby do ust. - Skąd znasz Liama?

Popchnęła swój talerz w moją stronę, ale ja nie wykonałam żadnego ruchu by wziąć trochę. Mój żołądek niemal obracał się wokół własnej osi w koszmarny sposób i nie było mowy bym była w stanie przełknąć cokolwiek podczas gdy Zayn w milczeniu siedział obok mnie. Odchrząknęłam delikatnie, widelcem szturchając kawałki ryby i spojrzałam w górę. moje usta niemal w sekundzie zaschły kiedy zobaczyłam ją nie na jej krześle lecz na kolanach Zayna. Westchnęłam ciężko, uciekając spojrzeniem kiedy Ria przycisnęła się do jego ciała. Owinęła swoje smukłe ramiona wokół jego szyi, wciąż przeżuwając sushi i patrząc z ciekawością w moim kierunku.

- Ja.. - ..chcę umrzeć. To jest to co chciałam powiedzieć w tej chwili. Ale zamiast tego. - ..spotkałam go w zeszłym roku w Nowym Jorku.

- Oh - skinęła głową, pochylając się do przodu by wziąć kolejny kawałek z talerza. Kiedy spojrzałam w górę, i zobaczyłam, że jej koszula lekko się rozsunęła, odwróciłam szybko wzrok na widok gorącej, różowej koronki. Oczywiście, że nosiła coś tak pięknego, tak seksownego - i oczywiście Zayn z pewnością to polubił. Nigdy nie zwrócił uwagi na mój prosty, bawełniany biustonosz, który niczego nie pokazywał oraz było w nim zero seksapilu na moim beznadziejnym ciele. Nigdy nie był dla mnie przymilny - teraz to była Ria. Moje policzki poczerwieniały kiedy owinęłam ramiona wokół mojej piersi - mechanizm wykorzystywany w chwilach szczerzej niepewności.

Nie zadawała żadnych pytań, tak jak się spodziewałam, że nie będzie. Zdobyła wszelkie informacje jakie chciała. Znałam Zayna, ale przyjaźniłam się z Liamem. Nie byłam pieprzoną przyjaciółką Zayna - i dlatego nie obchodziło ją to kim jestem. Zayn milczał prawie przez cały czas, nawet nie mówiąc słowa kiedy ona próbowała przemycić mały kawałek ryby między jego wargami. Śmiała się, kiedy on pokręcił głową i spojrzał na mnie, czule przyciskając swoje usta do jego szyi kiedy się odezwała. - Nienawidzi owoców morza. Próbowałam wiele razy namówić go do jedzenia, ale on zawsze odmawia.

Kontynuowałam szturchanie widelcem niezaczętego sushi na moim talerzu, zerkając co jakiś czas by zobaczyć czy Zayn posyła mi jakieś spojrzenia. Ale tego nie robił, zamiast tego jego spojrzenie utkwione było w talerzu jego dziewczyny. Byłam pewna, że to było tym na co stopniowo umierałam - powolne, nieznośne uderzenia w moją pierś, grożące przebiciem każdego organu w moim ciele. Dość tego.

- Muszę iść - powiedziałam cicho, zsuwając się z siedzenia. Dopiero wtedy spojrzenie Zayna utkwiło na mojej osobie i kiedy ja spojrzałam w górę, on utrzymywał swoje spojrzenie dłużej niż bym tego chciała. W delikatny sposób ścisnął biodra swojej dziewczyny, zsuwając ją ze swoich kolan, po czym wstał.

- Odprowadzę cię do drzwi.

- Jest w porządku - powiedziałam, przyciskając torebkę bliżej swojego ciała. - Nie potrzebuję - walczyłam przez chwilę sama ze sobą, zanim nie odezwałam się pewniejszym głosem. - Jest w porządku.

Stał nieruchomo, jego ręce zwisały po jego bokach kiedy jego wzrok wciąż utkwiony był w moim, ale przerwałam to gdy Ria żąchnęła się lekko gdy odeszłam od nich i ruszyłam w kierunku wyjścia.

- Nie zjadłaś swojego jedzenia - zauważyła. - Nie smakowało Ci?

Smakowało jak kawałek gówna.

- Przepraszam - powiedziałam cicho, patrząc w kierunku drzwi. - Jadłam zanim tu przyszłam - posłałam kolejny, fałszywy uśmiech w jej stronę i zauważyłam, że zaczęła grzebać w drugiej plastikowej torbie, z pozoru nie wzruszona moim szybkim wyjściem.

- Nie martw się - uśmiechnęła się, ale nie patrzyła w moim kierunku. Wciąż grzebała w torbie aż w końcu wyciągnęła z niej dużą, fioletową butelkę - szamponu jak zauważyłam - a gula powoli tworzyła się w moim gardle. To nie była tylko butelka szamponu. To nie był tylko zwykły plastik. Ta butelka stała pod ich prysznicem.. w ich łazience. W ich mieszkaniu.

Zayn nadal stał nieruchomo, nie patrząc na nią i na mnie, a ja nie mogłam oderwać wzroku od torby smakołyków leżącej na powierzchni blatu. Wyciągnęła jeszcze jedną, w której były kolejne rzeczy - pudełko chusteczek - a gula w moim gardle wzrosła. To nie była zwykła torba a artykułami gospodarstwa domowego - nie, to było coś znacznie bardziej oficjalne. Coś co ich odwzierciedlało - ich związek. Kolejna rzecz - błyszcząca ramka, bezceremonalnie stojąca obok chusteczek i uśmieszek grający na ustach Rii były wystarczające.

Odejdź, mój umysł krzyczał na mnie. Odejdź, zanim zobaczysz coś czego nie powinnaś.

Posłuchałam własnego mentalnego rozkazu, nagle odwracając się i osłaniając to, co Ria cokolwiek innego wyciągnie z tego cholernego worka. Widziałam chusteczki i produkty higieniczne, pieprzone prezerwatywy - ale nie mogłam pozwolić sobie na więcej. Moje ruchy zostały wstrzymane, kiedy usłyszałam podniecony pisk odbijający się echem od wewnątrz kuchni.

- Słuchaj, kochanie! Nie zapomniałam tym razem!

Nie odwracaj się. Nie rób tego, nie rób tego, nie rób -

Zrobiłam to. Kiedy obejrzałam się, natychmiast wytrzeszczając oczy na widok tego co trzymała Ria w swoich opalonych dłoniach. To było małe, żółte pudełko z jasnym napisem w jaskrawym kolorze. Królik, widniejący na opakowaniu i popijający napój przez słomkę, uśmiechał się w moim kierunku. Przedrzeźniał mnie prawie tak samo jak ten trzymany przez Zayna.

- Truskawkowy Nesquik! - machnęła do mnie pudełkiem, promieniejąc z dumy. - To jego ulubiony.

Czułam, że mój żołądek pienił się gwałtownie ze złości, klatka piersiowa poddaje się, kiedy przypomniałam sobie o moich zakupach dla Zayna jeszcze w Nowym Jorku, widziałam siebie wręczającą mu opakowanie płatków, nie Rię. Widziałam Zayna, który codziennie rano robi sobie śniadanie wsypując płatki do miski i zalewając je mlekiem truskawkowym.

Zdusiłam szloch odwracając się od niej i jej pieprzonego królika. To było jasne, że Zayn sobie mnie kimś zastąpi, a ta piękna, młoda kobieta, z oszałamiającym uśmiechem i idealnym ciałem nie była tylko kolejnym numerem telefonu w szufladzie Zayna, była kimś wyjątkowym. Troszczył się o nią, pozwalał jej na wszystko. Kochał ją.

Zamknęłam oczy na chwilę, szybko odwracając się do drzwi, moje palce drżały kiedy starałam się otworzyć zamek. Chciałam tak trzasnąć drzwiami aby wypadły z zawiasów, ale nie potrafiłam w sobie znaleźć tyle siły, dlatego wymsknęłam się cichutko ledwie otwierając drzwi. Ruszyłam przez korytarz, moje ciało chwiało się lekko, moje nogi drżały niepokojąco z każdym postawionym krokiem. Dopiero kiedy usłyszałam odgłos kroków zbliżających się w moim kierunku, poprawiłam się i wyprostowałam.

Odwróciłam się powoli i zgodnie z moimi oczekiwaniami, ujrzałam za sobą Zayna. Wyglądał na niespokojnego, jego wzrok wciąż przeskakiwał z ziemi na mnie, wiedziałam, że nie ma zielonego pojęcia co powiedzieć. Skorzystałam z okazji aby to zrobić.

Polizałam moją dolną wargę, przełknęłam ślinę i uśmiechnęłam się z trudem. - Ona jest piękna.

Powoli skinął głową, chowając dłonie do kieszeni.- Tak, jest.

- I idealna - mruknęłam.

Kolejne skinięcie - Tak.

Długi wydech opuścił moje usta, łzy powoli zaczęły łaskotać moje oczy. Spojrzałam mu prosto w oczy, jego słowa z tamtej nocy w barze dzwoniły mi w uszach. Mój głos się załamał kiedy przemówiłam. - I -i miałeś rację,- wyszeptałam. - Jest wszystkim, czym nie jestem ja.

Wyglądał na zaskoczonego, jego oczy rozszerzyły się kiedy przestałam na niego patrzeć i uniosłam dłoń aby wytrzeć spływającą po policzku łzę. - Nie to że jestem zaskoczona - zaśmiałam się niewyraźnie, spuściłam wzrok. - Ja tylko - wdech - myślałam, że..- wydech - sama nie wiem...

- Myślałaś, że co? - jego głos stał się gruby, ledwo słyszalny kiedy zbliżył się do mnie o krok.- Co miałaś na myśli?

Spojrzałam na niego, spojrzałam prosto w jego oczy, błagając o zrozumienie. Kocham cię.

- Myślę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu,- mówiłam cicho - spotkałam cię z jakiegoś powodu, - uśmiechnęłam się lekko - zniszczyłam twój samochód z jakiegoś powodu ..i ja... - ciepłe krople spadały swobodnie z moich oczu. Spojrzałam na jego twarz i uśmiechnęłam się łagodnie. -Jestem szczęśliwa, że ci się udało Zayn.

Jego oczy był szkliste, tak myślę, ale nie mogłam spędzić kolejnej chwili stojąc obok niego. Odwróciłam się szybko i pobiegłam do windy. Wślizgnęłam się do środka i ostatni raz odwróciłam głowę, chciałam zanurzyć w nim swój zmysł wzroku ostatni raz, napełnić nim moją głowę jak się da. Chciałam zobaczyć jego ciepłe, brązowe oczy, lekko zaczerwienioną twarz i piękne, pełne usta i te szerokie ramiona.. jego niesamowicie idealnie ułożone włosy, tę kurewsko idealną postać.

Ale już go nie było.

Oparłam się o ściany windy, schowałam twarz w dłonie i skupiłam się na fortepianowej melodii z windy. Nie będę płakać, nie będę go gonić, ani oczekiwać, że on będzie gonił mnie. Spotkanie tej kobiety w jego mieszkaniu było dla mnie wystarczające.

Wszystko dzieję się z jakiegoś powodu.

Odebrało mi mowę.

***
Przepraszam za wszelkie opóźnienia, ale sami wiecie, są wakacje a my rzadko kiedy siedzimy w domu :)
W każdym bądź razie jest rozdział więc ENJOY! :*

Tłumaczeniem tego rozdziału zajmowałyśmy się obie.

Marta / @mrsarrrogant

13 komentarzy:

  1. Jezu! Opłacało się czekać. Tak mi szkoda Sam. :( mam nadzieje, że niedługo się pogodza. Ria działa mi na nerwy, niby wredna ale miła. Coś czuje, ze będą z nią same problemy.
    Weny na dalsze tłumaczenie. :*
    Czekam niecierpliwie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże szkoda mi ich :( Kochają się ale nie mogą być razem ... Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to się dzieje!
    Dlaczego oni w końcu nie mogę być szczęśliwi?
    Nie przepadam za Ria haha

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie! Nie lubie Ri idk why :o
    Sam dasz rade
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejkuu :((( Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie... dlaczego wszystko musiało się spieprzyć? Tak bardzo mi ich szkoda :( Mam nadzieję, że jeszcze będą razem i wszystko skończy się happy endem Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku,znowu się wszystko zjebało no :/
    Oni muszą być razem,nie może być inaczej xd
    Rozdział świetny,brak słów <3
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednego z poranków,
    na szklanym zamku,
    Zayn się zapomniał ,
    O Rii nie wspomniał.

    Sam ją spotkała,
    Godzinę wytrzymała,
    I uciekła cała zapłakana,
    Bo co biedna zrobić miała?

    Liam się wkurwi,
    Malika błotem obrzuci,
    Od idiotów zwyzywa,
    Za nieudaną intrygę z domu wyrzuci.

    Zayn na siebie pomstuje,
    Swoją głupotę rozumie,
    Że zjebał nie zaprzecza,
    I Sam odzyskać obiecał!

    Zaprawdę powiadam wam. Sprawa z z opóźnieniem odpuszczona wam zostaje.
    I tak, jestem trzeźwa, czysta i w cale nie chce mi się spać xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurwa! Jeblam! Dobre w c...
      Co do rozdziału to swietny. Mnie też jest szkoda Sam.. A Ria od samego poczatku mnie wkurwia. Juz jej nie lubie i mam nadzieje, ze odwali cos i Zayn ja rzuci i beda zyli dlugo i szczęśliwie z Sam. Kuzwa wiem, ze zycie to nie bajka, ale przeciez pomazyc mozna nie? Czekam na reakcje Liama i w ogole Na następny rozdzial :)
      Ps. Tez bym chciala miec wakacje. Cale dwa miechy. A tak to siedze sobie zirytowana w pracy i czekam do konca miesiaca na dwa tygodnie wolnego. Ach, zycie.
      Pozdrawiam Asiek

      Usuń
  9. Oooo biedna Sam!;//
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże znalazłam tego bloga dzisiaj i zaczęłam go czytać, po kilku rozdziałach to tłumaczenie tak cholernie mnie wciągnęło, że nawet nie zauważyłam, kiedy przeczytałam wszystko, a zegar wybił drugą w nocy :D Wasze tłumaczenie jest niesamowite, czyta się to wspaniale i nie żałuje, że tu trafiłam. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko :*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałaś nie zaszkodzi ci skomentować.
Każdy, nawet najmniejszy komentarz to wielki buziak od nas! :))