***
Zamiast leżeć w moim łóżku i badając to co właśnie zaszło z Zaynem i Liamem, ja udałam się prosto po mojego laptopa po powrocie do domu, do pustego zimnego mieszkania. Dziwne było poruszanie się w tej małej przestrzeni salonu i kuchni; byłam tak bardzo pryzwyczajona do aromatu pieczonych ciasteczek i głosu mojej współlokatorki rozbijającego się echem w pomieszczeniu i witającego mnie stanowczo, niezależnie od mojego nastroju i zachowania. Ale tym razem po powrocie do domu, po dniu który był prawdopodobnie najgorszy w moim życiu - tak, to przebiło moje żenujące zerwanie z Dukiem ponad miesiąc temu - wróciłam do ciemności. Bezceremonialnie rzuciłam klucze i płaszcz na chwiejny stół, nacisnęłam włącznik światła, który rzucił blask na moje ponure otoczenie. Rozglądając się po żałośnie urządzonym salonie westchnęłam cicho. Byłam sama.Nie mogłam nic poradzić ale gorączkowo zaczęłam przeszukiwać nieskończone ilości stron o Zaynie i Liamie i ich nie-tak-sławnym zespole. Poczułam falę mdłości kiedy pod frazą "Zayn Malik" znalazłam prawie siedem milionów wyników w milisekundę. Kiedy przewijałam niekończące się zdjęcia Zayna i jego czterech kolegów smutny uśmiech pojawił się na mojej twarzy widząc jego stare zdjęcia a mój zmęczony wzrok skanował go. Jego ciemne włosy nie były postawione na jeża, zamiast tego jego kosmyki były luźno zaczesane. Te same pełne, miękkie usta, z których wyrzucał nienawiść w moją stronę, te usta które na mnie krzyczały, te które mnie kurwa całowały. Chciałam wyrzucić z pamięci wargi Zayna, jego usta dociskające moje, jego język gwałtownie poruszjący się z każdym ruchem. Wzdrygnęłam się. Kochałam go tak bardzo...
A potem był Liam. Roześmiałam się głośno kilka razy na widok Liama; ponieważ gdy ten wyglądał tak młodo i miał ten sam słodki uśmiech, który zdobił jego usta to jego wygląd nie zmienił się aż tak drastycznie. Wciąż nosil proste dżinsy i zwykły podkoszulek. Obaj wyglądali tak młodo i niewinnie a ja zdałam sobie sprawę z tego kiedy przeglądałam strony z faktami o nich, ze zdjęciami z koncertów oraz gdy widziałam informacje o biletach na ich koncerty, wiedziałam że byłam najbardziej popierzoną osobą na tej planecie. Jak, do cholery, udało mi się nie zdać sobie sprawy z tego, że sprzątam i chodzę po zakupy dla super gwiazdy i jego przyjaciela z którym byłam tak blisko a on był sławnym piosenkarzem na arenie międzynarodowej?
Czułam się jak kompletny głupek kiedy weszłam na YouTube i zobaczyłam ich niektóre występy na żywo a łzy łaskotaly kąciki moich oczu. Czulam się jak idiotka, niestabilna beksa gdy zdałam sobie sprawę z tego, że fala uczuć pokonała mnie. Ich muzyka nie była w moim guście, to było pewne, ale sposób w jaki oni ją wykonywali i to jak śpiewali, w dodatku tysiące ich widzów - to było niesamowite. Sposób w jaki głos Zayna rozbrzmiewał na stadionie, jego kontakt z fanami, był niesamowity.
Zmusiłam samą siebie do wyłączenia strony i wstałam kierując swoje nogi do łóżka i leniwie opadłam na moje miękkie poduszki. Przycisnęłam do nich moją zaczerwienioną twarz i westchnęłam drżącym głosem. Teraz byłam pewna, że Zayn i Liam utrzymywali sekrety przede mną i nie było wątpliwości, że robiliby to jeszcze dłużej. Co bolało bardziej to to widząc Zayna przystojnego i jego możliwości wokalne i fakt, że okłamał mnie nie tylko o jego miejscu w przemyśle muzycznym, ale też o jego pieprzonym samochodzie. Jak on mógł mi to zrobić? Pokręciłam głową. Błagałam samą siebie by myśli o nim w niezwykły sposób zniknęły z mojego mózgu ale to właśnie tylko obrazy Zayna przewijały się w mojej głowie. Jego młodzieńcze oblicze, tak typowy arogancki usmieszek widniejący na jego ustach - to wszystko to było za wiele. Byłam beznadziejnie, rozpaczliwie w nim zakochana. Chciałam zrobić wszystko by cofnąć się w czasie i go nie spotkać - zepsuł mnie nie do naprawienia.
Sen nie przychodził łatwo.
Kiedy obudziłam się kilka godzin później, dźwięk kogoś - lub czegoś - odbijąjący się w mojej sypialni wypełnił moje uszy. Wciąż oszołomiona ze snu milczałam leżąc pod kocem, poczucie paniki wzrastało we mnie. Przełknęłam ślinę nasłuchując dalej a wtedy usłyszałam, że tajemnicza osoba zasuwa krzesło. Moja szczęka zacisnęła się a ja wstrzymałam oddech czekając w strachu na dalsze dźwięki zastanawiając się czy jestem szalona i czy rzeczywiście ktoś jest u mnie w pokoju ze mną. Usłyszałam ochrypły kaszel.
O Boże. Ktoś się włamał?
Bałam się poruszyć aż w końcu usłyszałam dźwięki intruza - głęboki śmiech połączony z ciężkim westchnieniem. Osoba przemówiła.
- Sam, możesz przestać udawać, że jesteś martwa.
Odetchnęłam niepewnie a fala ulgi zalała mnie od środka kiedy rozpoznałam ten głos. Przekręciłam się powoli i przetarłam oczy patrząc na moje biurko gdzie on siedział plecami do mnie a jego palce dociskały przycisk myszy poruszając się szybko w moim komputerze.
- Przestraszyłeś mnie, Vic - mruknęłam ziewając. - I co ty robisz na moim komputerze?
- Nieważne co - odpowiedział wciąż przewijając strony, których nie mogłam zidentyfikować ze względu na moje wciąż lekko niewyraźne widzenie. - Lepsze pytanie, co byś zrobiła gdyby ktoś włamał się? Dobrze wiedzieć, że leżysz tu jak idiotka i czekasz aż ktoś cię zgwałci, mam na myśli serio, Sam?
Ziewnęłam siadając i odepchnęłam koc do pasa po czym zmrużyłam oczy w stronę mojego najlepszego przyjaciela. - Tak czy siak, jak się tu dostałeś? Lepiej gdybyś nie złamał blokady czy cokolwiek inn-
- Oh cicho - machnął ręką w powietrzu. - To nie tak, że jakaś gówniana blokada nie mogłaby się złamać na początku.. ale tak właściwie to drzwi były otwarte, kretynko - odwrócił się i spojrzał na mnie z dezaprobatą. - Co ja mam z tobą zrobić? Masz rozsądek niczym ceglany mur.
- Zamknij się - mruknęłam pochylając się do przodu aby lepiej przyjrzeć się temu czym on był tak zaintrygowany na moim komputerze. Moje oczy rozszerzyły się lekko kiedy zdałam sobie sprawę, że on przeglądał moją historię i strony o Zaynie i Liamie nad którymi spędziłam godziny ostatniej nocy. - Co ty -
- Co ja robię? Co TY robisz Sam? Masz prawie dwieście stron o tym palancie - urwał klikając na daną witrynę. Odchrząknął po czym zaczął na głos czytać słowa wypisane na ekranie. - Dwadzieścia faktów których nie wiesz o Zaynie Maliku. Numer jeden.. posiada dwie takie same szczoteczki do zębów. Dwa.. miał dziewięć lat kiedy przeżył swój pierwszy pocałunek. Trzy.. jego ulubionym piosenkarzem kiedy dorastał był Drake - ktokolwiek do cholery to jest... ummm.. numer cztery..
Starałam się zignorować głos Victora kiedy on nadal czytał. Przetarłam oczy i westchnęłam głęboko będąc na granicy wytrzymałości z racji tego jak bardzo irytujący potrafił być Vic jednak ten wciąż kontynuował.
-.. sześć.. nienawidzi sznurowadeł..
- Przestań już! - w końcu wybuchnęłam patrząc wilkiem na mojego najlepszego przyjaciela. Jego oczy rozszerzyły się na chwilę zanim nimi przewrócił i odwrócił się na krześle twarzą w moją stronę.
- Cóż numer sześć jest czymś co już tak właściwie wiesz, mam nadzieję. Wystarczy spojrzeć na buty tego kolesia -
- Victor - jęknęłam wciskając twarz w moje otwarte dłonie i potrząsnęłam głową. - Przestań. Łapię. Nie chcę tego dłużej słuchać.
- Okej, ale zdajesz sobie sprawę że robię to z miłości do ciebie, prawda? - rzucił. Chwilę później poczułam jego rękę na mojej nodze pieszczącą mnie delikatnie w współczuciu. - Mam na myśli, że to co robisz jest niezdrowe, kochanie.
Spojrzałam w górę a potem łzy zaczęły się tworzyć w moich oczach kolejny raz a ja ostro westchnęłam. - Myślisz, że o tym nie wiem? Myślisz, że chciałam go tak potraktować, myślisz, że chciałam dowiedzieć się o jego tajnym życiu przez internet? Nie - ale on nie mógł nawet powiedzieć mi tej cholernej prawdy - on kłamał mi prosto w moją twarz, Vic.
- Nie mogę zrozumieć dlaczego, mam na myśli, on chciał uniknąć rozgłosu -
- Nie obchodzi mnie to - powiedziałam pozwalając mojemu ciału ponownie nakryć się kocem. Wpatrując się w sufit przełknęłam gulę powstającą w moim gardle. - To nie wszystko o czym on kłamał.
Chwila ciszy.
- Co masz na myśli?
Zacisnęłam mocno oczy, obraz jego pieprzonego samochodu i tego rachunku oraz ciemne, duże litery widniejące na nim na zawsze pozostaną w moich wspomnieniach. Nigdy nie mogłam mu tego wybaczyć.
- Zayn napisał śmieszną umowę na jego warunkach po tym jak uszkodziłam jego samochód - zaczęłam, słowa z moich ust wychodziły powoli i ostrożnie a ja starałam się utrzymać wewnętrzny spokój. - Powiedział mi na samym początku, że naprawa będzie kosztowała około trzech tysięcy dolarów.
Vic gwizdnął cicho. - Musiał to być dość elegancki samochód.
- Wgniecenie było mniejsze od czubka mojego paznokcia - kontynuowałam. - Znalazłam rachunek wczoraj, zaraz po konfrontacji z jego bratem - westchnęłam ciężko. - To nie było trzy tysiące dolarów.
- W takie razie dwa tysiące?
- Nawet nie blisko.
- Osiemset?
- Mniej.
- O Jezu. Hm... czterysta?
-.. mniej.
- Sam przestań pieprzyć, to wyczerpujące -
- Zgaduj dalej, Vic.
- Dwie.. dwie stówy?
- Siedemdziesiąt pięć.
- Proszę, powiedz mi, że żartujesz. Siedemdziesiąt pięć dolarów?
Otworzyłam oczy spoglądając na niego złośliwie. - Nie, Vic. Siedemdziesiąt pięć pomarańczy - co ty do cholery myślisz? Tak, dolców.
Jego oczy rozszerzyły się a jego wargi rozwarły, patrzył na mnie przez chwilę. - J-ja nie wiem co powiedzieć.
- Jak myślisz, że się czuję? - mówiłam między czasie oblizując przyschniętą, dolną wargę. - On całkowicie wykręcał się w każdy możliwy sposób. Nigdy nie czułam się tak upokorzona w całym moim życiu.
- Mam nadzieję, że wygarnęłaś mu, skarbie - Vic odpowiedział krzyżując ramiona na piersi. - Ponieważ nie ma wymówki by nie.
- Tak - powiedziałam śmiejąc się smutno. - Tak, wygarnęłam mu.
- Jak zareagował? Mam na myśli - przejął się tym?
Wzruszyłam ramionami. - Jestem całkiem pewna, że płakał kiedy wychodziłam, myślę że słyszałam to zanim trzasnęłam drzwiami.
- Płakał? - powtórzył z niedowierzaniem Vic. - Nie ma kurwa mowy. Sam!
Spojrzałam na niego marszcząc brwi w lekkim zmieszaniu. - Co?
Vic pochylił się do przodu, jego duże oczy były szeroko otwarte a spojrzenie miękkie, rysy jego twarzy nie były tak zaostrzone. - Sam, może i jestem gejem ale jestem też facetem.. posłuchaj mnie spokojnie, okay? Facet nie płacze bez powodu. Musi być jakiś jebany powód dla każdego kolesia by ten uronił łzę... a on nie uroni łzy dla zwykłej dziewczyny.
- O co ci chodzi?
- Chodzi mi o to, że ten koleś może i być największym kutasem jaki żyje, może cię okłamywać i być wobec ciebie wulgarny, ale Sam.. on płakał z twojego powodu - pochylił się dotykając mojego kolana przez miękki koc i delikatnie muskał je palcami. - On troszczy się o ciebie, kochanie.
Czułam łzy powstające w moich oczach zaraz po słowach Vica które odbiły się echem w moim małym pokoju. Miały na mnie wpływ a mój umysł z pewnością wchlaniał każdy ich najmniejszy szczegół. Wiedziałam, że obchodziłam Zayna w jakimś stopniu, ale zawsze myślałam, że to było czysto seksualne i narażone na same straty. Słysząc to co mój najlepszy przyjaciel potwierdził, to o czym myślałam i bałam się przyznać, to wszystko tak bardzo wyniszczało mnie emocjonalnie i sprawiało, że łzy powstawały w kącikach moich oczu i zaczęły tworzyć gorące szlaki w dół moich policzków.
- Oh, skarbie - wstał szybko kiedy usłyszał cichy dźwięk mojego szlochania wydobywającego się z mojego gardła i usiadł obok mnie, jego ręka znalazła się na moim ramieniu delikatnie je pocierając. - Nie chciałem doprowadzić cię do płaczu, kochanie, Sam proszę, nie płacz.
- Przepraszam, wiem że nie powinnam płakać - nie powinnam czuć tego co c-czuję do niego - pociagnęłam nosem, rękawem wycierając łzy spływające po mojej twarzy. - Kocham go, Vic.
To była jego kolej by westchnąć ciężko gdy jego palce mocniej zacisnęły się na moim ramieniu. - Wiem o tym.
Siedzieliśmy w ciszy co wydawało się trwać wieczność. Byłam zalana łzami i wybuchałam co jakiś czas a Vic wciąż cierpliwe siedział obok mnie, delikatnie głaszcząc moje ramię w celu zapewnienia mi wsparcia od mojego najlepszego przyjaciela. Po kilka minutach, które wydawały się trwać wieki on wstał powoli i podszedł do biurka pochylając się nad myszką i klikając coś na ekranie.
- Mam zamiar wyłączyć to o tym złym kolesiu - wyjaśnił mi przez ramię a ja zobaczyłam jak karta po karcie powoli zaczyna znikać w mojej przeglądarce. - Szukanie nie jest dobrym wyjściem - zaraz, co to jest?
Spojrzałam na niego wciąż przecierając skórę pod moimi oczami. - Co?
Milczał przez chwilę jego oczy mrugały a jego wargi były lekko rozchylone. Spojrzał na mnie. - Czy to z agencji stażu?
- Co? Oh.. tak - skinęłam głową mrużąc oczy przed jasnym ekranem. - Przysłali mi e-mail i zaproponowali mi stanowisko w małej gazecie uniwersyteckiej w -
- Los Angeles?! - jego odpowiedź praktycznie przypominała krzyk a on powrócił wzrokiem w stronę ekranu, jego oczy rozszerzyły się a wargi rozchyliły. - Los kurwa Angeles - o mój, o mój Boże, zaraz zemdleję...
Miło było znowu się uśmiechnąć i kiedy to zrobiłam, przyjemne ciepło rozlało się w moim ciele a ja chociaż na chwilę mogłam zignorować dyskomfort i to wszystko co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni.
- Brzmisz na bardziej podekcytowanego niż ja - dokuczałam mu.
Odwrócił się gwałtownie, jego dłonie zakrywały jego usta a oczy niemal błyszczały szaleńczo. - Oczywiście, że jestem podekcytowany! - wykrzyknął tłumiąc słowa w dłoniach. Pozwolił ręką opaść a usta pozostawił lekko rozchylone. - Moja najlepsza przyjaciółka zaczyna nowe życie w Los Angeles! To znaczy, że jej najlepszy na całym świecie przyjaciel, który okazał się być gejem, będzie zobowiązany by ją odwiedzić i skorzystać z możliwości zakupów i wspaniałych kolesi -
- Tak właściwie to nawet jeszcze nie wiem czy się zgodzę.
Jego oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej a wyraz przerażenia zastąpił jego podekcytowanie. Wypuścił przesadzony, nieprzyjemny dźwięk i pokręcił szybko głową. - Nie wiesz czy się zgodzisz? Czy ty jesteś na haju, kobieto? Dlaczego, do cholery, nie miałabyś skorzystać z takiej szansy by pojechać do Los -
- Kurwa Angeles - skończyłam za niego z figlarnym uśmieszkiem, śmiejąc się lekko. - Zaproponowano mi ten staż albo jeszcze drugi w górach Horeb.
Vic się skrzywił. - Górach co?
- Horeb.
- Gdzie to kurwa jest?
Uśmiechnęłam się. - Wisconsin.
- Oh, to świetnie - zadrwił wyrzucając ręce w powietrze. - Jesteś gotowa rzucić możliwość życia w Kalifornii by móc tarzać się w trawie z jakimiś krowami? Jeść ser? Biegać w kombinezonie i kombojskich butach? - zmarszczył nos przyciskając dłonie do ust. Zamknął oczy pozwalając dłoni powoli opaść. - O Boże. Absolutnie nie, powtórzę, nie wygląda się dobrze w kowbojskich butach.
- Jestem całkiem pewna, że oni nie noszą kowbojskich butów w stanie Wisconsin, Vic, ale niezła próba -
- Oh, nieważne! Zabiję cię jeśli wybierzesz jakieś jebane ho-gówno zamiast przepych i świetność zachodniego wybrzeża, przysięgam że -
Kiedy on kontynuował wygłaszanie swojego przemówienia, mi udało się oderwać swoją uwagę od niego gdy mój telefon wykonał małe ding kilkakrotnie, leżąc na stoliku obok mojego łóżka. Marszcząc brwi wyciągnęłam rękę i podniosłam go, zerkając na ekran. Moje serce prawie się zatrzymało.
- Sam, czy ty mnie chociaż słuchasz - urwał robiąc krok do przodu. - O Boże - to on? Napisał do ciebie?
Po prostu patrzyłam w swój telefon kiwając powoli. Siegnął po niego i skutecznie wyrwał go z moich rąk. Mrużąc oczy w stronę ekranu otworzył usta.
- Spotkajmy się w naszym miejscu dzisiaj. Szósta - spojrzał na mnie mrużąc oczy. - Gdzie do cholery jest "nasze miejsce"? Myślałem, że wasza dwójka spędzała czas tylko w jego apartamencie.
Przełknęłam ślinę, moja ręka spoczywała na moim udzie, wciąż drżąc. - Przypuszczam, że chodzi o alejkę, w której uszkodziłam jego samochód.
- Masz zamiar tam iść?
Westchnęłam, delikatnie przegryzając moją dolną wargę. - Nie wiem.
- Myślę, że powinnaś - powiedział cichym głosem. - Zwłaszcza jeśli zamierzasz opuścić Nowy Jork, musisz przynajmniej zakończyć z nim tę sprawę.
- Boję się - przyznałam cicho patrząc na moje kolana. - Nie wiem co mam mu powiedzieć.
- Cóż, to proste - Vic uśmiechnął się kucając by spojrzeć mi w oczy. - Powiedz mu prawdę.
Gdyby to było takie proste.
***
Przyjechałam do "naszego miejsca" tuż po szóstej, praktycznie po godzinie bycia chorą na myśl o spotkaniu z Zaynem. Victor przekonywał mnie, zapewniając że jeśli nie pójdę to później będę tego w życiu żałować a część mnie głęboko wiedziała, że nie było co do tego wątpliwości. Zamierzałam ubrać się dosyć ładnie i prawie skończyłabym w spódnicy i balerinkach - nawet miałam kręcić włosy i malować się - ale pomyślałam, że nie mogę zrobić tego samej sobie i nie mogę być takim kłamcą jakim on był. Ostatecznie zdecydowałam się założyć zwykłe dżinsy i trampki, prostą koszulkę i bluzę z kapturem schowaną pod zimową kurtką. Moje włosy po prysznicu opadały luźno, powoli schnąc. Wysuszyłam je lekko a powstające fale nie były takie złe. Nałożyłam miętowy balsam na usta jako formę makijażu oraz rękawiczki z szalikiem. Nie wyglądałam jak bezdomna (jak to Zayn subtelnie określił w przeszłości) kiedy się tam pojawiłam, wyglądałam po prostu - po prostu ładnie.Ale kiedy szłam przez lodowate powietrze do małej, pustej alejki, zobaczyłam jego postać stojącą w tym samym miejscu jak wtedy gdy go poznałam ponad miesiąc temu, poczułam nagle zakłopotanie związane z moim wyglądem zewnętrznym. Opierał się o tył jego samochodu, uliczne latarnie częściowo oświetlały go kiedy leniwie palił papierosa. Kiedy mnie zobaczył, kiwnął głową w moim kierunku i szybko wyciągnął papierosa z ust. Czułam, że drżę - mam na myśli sposób kiedy zbliżałam się do niego i byłam przerażona myślą, że moje serce eksploduje w mojej klatce piersiowej w danym momencie. Mimo to starałam się okazywać spokój, rzucając mu niezręczny, mały uśmiech.
- Przyszłaś - odezwał się cicho, jego głos był niski i spleciony z niepewnością. - Nie spodziewałem się, że to zrobisz.
- Także się nie spodziewałam - przyznałam wzruszając ramionami, wpychając ręce do kieszeni i unikając jego brązowego spojrzenia. Przestępując z nogi na nogę westchnęłam ciężko. - Ale tu jestem - przerwałam śmiejąc się do siebie. - Wyglądając jak gówno, jak zwykle.
Spodziewałam się, że rzuci jakąś chamską uwagę zgadzając się ze mną, wskazując mi moje wady i szyderczo się z tego śmiejąc - ale tego nie zrobił a ja czułam, że moje serce zaraz wypadnie między nas.
- Wyglądasz pięknie.
Niezależnie od faktu, że jego głos brzmiał szczerze i nie było w nim jakiegokolwiek sarkazmu, nadal nie mogłam uwierzyć, że on mógł wypowiedzieć takie słodkie słowa w moją stronę. Potrząsając głową wypuściłam kolejny, suchy śmiech. - Nie bądź dupkiem, zwłaszcza nie teraz, Zayn.
- Wyglądasz pięknie - powtórzył robiąc krok do przodu, niemal łamiąc nasz kontakt wzrokowy. - Zawsze wyglądasz pięknie.
Moje usta mimowolnie się otworzyły, moje serce chaotycznie uderzało w moją klatkę piersiową a palce zacisnęły się w pięści w kieszeniach mojej kurtki. Staliśmy tam, w zimnym i słabo oświetlonym parkingu po prostu patrząc na siebie i to bez wątpienia był jeden z najbardziej intymnych, przerażających doświadczeń w całym moim życiu. Wyglądał tak pięknie jak zawsze w jego grubym, szarym płaszczu i ciemnych dżinsach.
- Sam - jego głęboki głos złamał kontakt moich oczu z jego ustami a ja szarpnęłam głową do góry by spojrzeć mu w oczy. Jego spojrzenie było tak miękkie, niemal błagalne i smutne a ja chciałam po prostu na tą chwilę uciec. Albo chciałam go pocałować. Lub oba. Potrząsnął powoli głową, jego oczy odzwierciedlały coś przypominającego ból. - Wiem, że jesteś na mnie zła, ale ja - ja.. nie mogłem ci tego powiedzieć.
Patrzyłam na niego wyczekująco a kiedy nie powiedziałam niczego, westchnął patrząc przed siebie zanim nie ulokował swojego wzroku ponownie na mnie. - Nie powiedziałem ci o zespole, ponieważ nie chciałem byś traktowała mnie jakoś inacz-
- Traktowałabym cię inaczej - powiedziałam spokojnie, patrząc mu w oczy. - Traktowałabym cię bardziej z szacunkiem, ponieważ byłbyś ze mną szczery.
Jego wzrok opadł, kąciki jego ust także. Nadal kręcił głową a ja widziałam jak jego jabłko Adama porusza się w górę i w dół. - Nie wiedziałem tego.
- A co z twoim ukochanym samochodem? - powiedziałam, ton mojego głosu był mocniejszy i jadowity. - Dlaczego wymyśliłeś trochę niewyobrażalną kwotę dla mnie - wiedząc cholernie dobrze, że to kompletne kłamstwo? - milczał przez chwilę patrząc na czubki swoich butów. Pokręciłam głową, gniewnie mrużąc na niego oczy a złość potęgowała się we mnie. - I dlaczego kazałeś mi prać twoje ubrania? Dlaczego kazałeś mi siedzieć z tobą na twoim balkonie i rozmawiać, Zayn?
- Chciałem mieć cię przy sobie - powiedział cicho, nie odwzajemniając mojego spojrzenia.
Czułam, że oszołomienie prawie zabija mnie od środka. Przełknęłam cicho ślinę, odchrząkując delikatnie. - Co takiego?
Spojrzał na mnie, w jego oczach migotał smutek a jego usta wciąż szarpała subtelna dezaprobata. - Pierwszej nocy kiedy się spotkaliśmy - przerwał kiwając głową najpierw w jedną stronę a później w drugą. - Właśnie tutaj... sposób w jaki do mnie mówiłaś był... to było tak dziwne i niespodziewane, inne od tego do czego jestem przyzwyczajony. Zainteresowałaś mnie.
- Zainteresowałam cię? - zaśmiałam się ostro. - Przeklinałam na ciebie, jeśli mam przypomnieć. Zazwyczaj chcesz spędzać więcej czasu z ludźmi, którzy cię obrażają na jakimś przerażającym parkingu?
- To nie jest łatwe do wyjasnienia.
Zaśmiałam się przewracając oczami. - Jaśniej.
Jego spojrzenie ulokowało się w moim, skanując mnie zanim nie wzruszył ramionami i zaciągnął się papierosem. I ku mojemu zdziwieniu, zamiast wydmuchając dym w moją twarz, on odwrócił całkowicie głowę w innym kierunku. Celowo wypuszczał dym, którego nienawidziłam, z dala od mojej twarzy.
- To był mój plan by zobaczyć jaka będziesz na co dzień - kontynuował, poruszając papierosem między swoimi palcami. - I wtedy miałem powiedzieć ci, że to był żart i po prostu odejść - uniósł papierosa do ust i zaciągnął się krótko a następnie ponownie wypuścił dym przez ramię. - Ale było coś w tobie. Nie wiem. Może jestem szalony.
- Jesteś szalony - powoli skinęłam głową, czując że moja klatka piersiowa znajomo zaczyna się zaciskać. - Jesteś świrem, Zayn. Mogłeś po prostu porozmawiać ze mną jak normalny człowiek -
- Nie, nie mogłem - przerwał odwracając głowę aby bezpośrednio spojrzeć w moją twarz. - Ty i ja nie jesteśmy jak inni ludzie. Wiesz to. Sprzeczamy się, obrażamy się nawzajem. Walczymy i mówimy rzeczy których nie mamy na myśli i -
- I kłamiemy?
- Sam, przykro mi - przymknął lekko powieki zaciskając szczękę. - Przepraszam...
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak wiele razy mnie zraniłeś, Zayn? Pierwszy raz gdy spałeś z moją współlokatorką -
- Spałem z nią byś była zazdrosna.
- I wtedy mnie okłamałeś.. sprawiłeś, że poczułam.. poczułam coś, Zayn. Coś czego nie czułam do żadnego innego kolesia.. i wtedy dowiedziałam sie, że to wszystko co zbudowaliśmy, nie było prawdziwe.
- Nie było prawdziwe? - powtórzył robiąc krok do przodu. - Myślisz, że to wszystko co się stało nie było prawdziwe? My nie byliśmy?
- To oczywiste, że nie było - mówiłam cicho, zamykając oczy. - Jeśli by było, nie czułabym się tak -
Nie miałam możliwości dokończyć kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że coś miękkiego, coś morkego i ciepłego urwało moje słowa a ja szybko zauważyłam, że usta Zayna napierały na moje i że to on przerwał to co zamierzałam powiedzieć. Jego usta poruszały się delikatnie przeciwko moim, rozwarły się lekko a jego język muskał moją dolną wargę. Czułam się jakbym miała zaraz upaść i dopiero po chwili zaczęłam poruszać wargami i oddawać pocałunek. Nasze usta napierały na siebie miękko i rytmicznie, w tak bardzo słodki sposób. A kiedy jego ramiona owinęły się wokół mnie, przyciągając mnie do siebie, mój umysł ponownie powrócił do mojego ciała i zaczął krzyczeć by to powstrzymać, że to wszystko nie mogło się zdarzyć i nie powinno.
Odepchnęłam go delikatnie, odrywając swoje wargi od jego i zobaczyłam, że jego oczy są wciąż przymknięte a usta rozwarte, zaczerwienione i lekko opuchnięte. Odchrząknęłam poruszając głową. - Nie - wyszeptałam. - Nie mogę. Przepraszam, po prostu nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego - odpowiedział ostro, otwierając oczy i mrużąc je w moją stronę. - Dlaczego nie możesz tego zrobić? To dlatego, że się boisz? - wyciągnął rękę i chwycił mnie za dłoń, przyciagając ją do swojej klatki piersiowej i kładąc ją na sercu, dociskając ją tam. - Czujesz to? Czujesz moje serce? Dla żadnej dziewczyny nigdy nie biło tak szybko. Jesteś inna, Sam - przełknął lekko ślinę patrząc mi prosto w oczy. - Sprawiasz, że jestem szczęśliwy.
- Zayn, ja -
- Stworzyliśmy coś - mruknął. - Nie czujesz tego? Kiedy cię całuję, kiedy kurwa stoję obok ciebie? Nie czujesz tego?
- Czuję, ale -
- Ale co?
Jego głos ociekał desperacko a ja musiałam to wytrzymać. Nigdy nie pomyślałabym, że dożyję dnia, że Pan Samolubny, ta sama osoba która mnie okłamywała, zrobiła jako swojego sługę i obrażała mnie, będzie sugerował związek i mówił chemii, która tkwiła zawsze między nami. Ale to było bardziej skomplikowane a ja wiedziałam, że muszę go o tym powiadomić.
- To nigdy nie zadziała - potrząsnęłam głową. - Jestem inna niż ty, oboje jesteśmy różni od siebie.
- Dlaczego? - warknął gniewnie, wypuszczając moją rękę i krzyżując ramiona. - Bo śpiewam w pieprzonym zespole? Bo mam pieniądze?
- To coś więcej niż to -
- Co jeszcze, w takim razie? Powiedz mi bo ja kurwa umieram z niewiedzy, dlaczego nie chcesz być ze mną, dlaczego ty-
- Ponieważ skłamałeś, Zayn! - praktycznie krzyknęłam, moja złość w końcu wybuchła we mnie. -Wiem, że przeprosiłeś, wiem że pewnie wczoraj pomyślałeś, że jestem nadpobudliwą suką, ale kiedy przychodzi co do czego, ty traktujesz mnie jak skończone gówno!
Echo moich słów odbijało się między nami przez dłuższą chwilę, jego przystojna twarz teraz wyrażała coś w rodzaju zdumienia. Milczał nadal, a potem spuścił swój wzrok na chodnik pomiędzy jego stopami.
- Ja-ja nie wiedziałem, jak mam na ciebie reagować - przemówił cicho.- Nigdy... nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny - i.. i ja po prostu... nie wiedziałem jak mam się zachowywać.
- Nie wiedziałeś jak masz się zachowywać.. - powtórzyłam kiwając głową ze zwątpieniem na twarzy.- Dobrze... to ma sens, nie wiedziałeś jak masz się zachowywać, więc nazywałeś mnie każdym możliwym obraźliwym określeniem i kazałeś szorować swoją toaletę. Okej.
Przechylił swoją głowę w geście rezygnacji i złości, jego oczy były teraz znacznie ciemniejsze niż wcześniej.- Ty też nie byłaś idealna w stosunku do mnie, więc nie wyciągaj teraz tego syfu.
- Ja tylko sobie oddawałam!
- Kompletna bzdura.
- Tak, zgadzam się, to jest kompletna bzdura, twoje traktowanie mnie, tak wiem to.
- Wiesz o co mi chodzi! - wrzał ze złości, robiąc krok do przodu. - Przestań grać w tę pieprzoną grę, Sam. To stało się nudne już dawno.
- Pieprz się.
Zatrzymaliśmy się na chwilę patrząc na siebie, co wydawało się trwać minutę. Nie wiem które z nas wybuchło pierwsze - ale uśmiech szybko rozprzestrzenił się na naszych twarzach i śmiech szybko opuścił nasze usta, wspólne chichotanie było czystą harmonią. Śmialiśmy się nadal, kiedy przybliżyliśmy się do siebie i zamknęliśmy się w ciasnym uścisku. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej, mocno owinęłam ramionami jego szyję, jego dłonie trzymały mnie w talii. Nie czułam niczego bardziej perfekcyjnego niż to w całym moim życiu. Jego zapach - jego papierosy, jego droga woda kolońska, idealna męska woń - był prawie przytłaczająco niesamowity. I tylko dźwięk bicia jego serca, troszkę szybszego niż zwykle oraz miękki i ustabilizowany oddech, potrafiły sprowadzić na mnie uczucie ciepła i szczęścia.
- Wciąż cię nienawidzę - powiedziałam cicho do jego piersi z uśmiechem. Oderwałam się od niego i spojrzałam prosto na jego twarz. - Ale kiedyś ci wybaczę - ale jeszcze nie teraz. Choć nigdy nie zapomnę tego co zrobiłeś.
Wpatrywał się we mnie przez dłuższy moment z nieodgadnionym wyrazem twarzy, aż przez chwilę poczułam niepokój. Uśmiechnęłam się nerwowo i szturchnęłam lekko w pierś. - To ten moment, kiedy mówisz 'ja nienawidzę cię bardziej, Sam'.
Odetchnął delikatnie i rozchylił usta,
- Kocham cię.
Poczułam nagły wstrząs - nie mogłam nawet tego wyjaśnić ale czułam coś w rodzaju wybuchu mojego serca. Moje gardło było suche a ból mojego żołądka sprawiał, że chciałam wymiotować, ponieważ w tym momencie byłam pewna, że to nie była rzeczywistość. Czy ja śnię? Czy to się w ogóle dzieje?
- C-co?
Przełknął ciężko ślinę, pozwalając uciec chwiejnemu westchnieniu z jego ust. - Kocham cię, Sam.
O mój Boże.
- Zayn -
- Nie oczekuję od ciebie, że odpowiesz mi tym samym - mruknął cicho. - Byłem dupkiem dla ciebie a ty na to nie zasługiwałaś. Pomyślałem po prostu, że powinnaś wiedzieć co czuję.
Ciężkie milczenie osiadło między nami a ja powoli oderwałam swoje ręce od niego, cofając się i owijając ramiona wokół swojego ciała. Nie wiedziałam co robić. Powinnam mu powiedzieć? Czułam się tak jakby to był zły pomysł - że wygłaszanie niesamowitej miłości i uczucia, którym darzyłam tego człowieka mogło mnie wkopać do większego doła emocjolnalnego. Zamiast tego spojrzałam w górę a kiedy poczułam zimne kapanie na moim policzku i zobaczyłam białe kropelki dryfujące w powietrzu uśmiechnęłam się smutno.
- Pierwszy śnieg - zauważyłam cicho przymykając oczy i przechylając głowę do tyłu aby umożliwić płatkom dalsze łaskotanie moich policzków. Po dłuższej chwili rozwarłam powieki i zobaczyłam Zayna, który miał ten okropny wyraz cierpienia i załamania na swojej twarzy.
- Zayn - powiedziałam ostrożnie, wpatrując się bezpośrednio w jego twarz - Ostatnie miesiące były najgorszym - i najlepszym czasem w moim życiu. Spotkanie ciebie zmieniło wszystko - przerwałam kiedy zobaczyłam wyraz nadziei odbijający się w jego brązowych oczach a potem westchnęłam. - Wyjeżdżam latem przyszłego roku. Daleko. Na staż.
Rozchylił lekko usta. - Oh.
- I jestem pewna, że ty będziesz miał trasę lub - lub cokolwiek twój zespół robi. To po prostu.. po prostu nie wypali.
Nie odezwał się, ale zamiast tego sięgnął do kieszeni i wyciągnął coś co błysnęło w kąciku mojego oka. Kiedy spojrzałam w tamtą stronę, uczucie mdłości osiedliło się we mnie. To była delikatna, drobna bransoletka - białe złoto wysadzane diamencikami - ta sama którą dał mi z okazji "rocznicy" naszego kontraktu. Zerwałam ją z mojego nadgarstka i rzuciłam na podłogę tuż przed tym zanim trzasnęłam drzwiami ich apartamentu. Przełknął ciężko ślinę i wyciągnął ją w moją stronę, unikając mojego spojrzenia. - Wiem, że myślisz o tym by stąd wyjechać - ale mam nadzieję, że ją przyjmiesz.
Westchnęłam. - Nie wiem czy to dobry pomysł -
- Sam, proszę.
Ton jego głosu emanował desperacją i ostatecznie poddałam się, wyciągając rękę niepewnie by przyjąć jego piękny prezent. - Dziękuję, Zayn.
Wziął bransoletkę, która spoczywała w mojej dłoni a następnie odwrócił mój nadgarstek i zapiął na nim zręcznie biżuterię. Pochylając się w moją stronę przycisnął swój policzek do mojego wzdychając drżącym głosem. - Jesteś najlepszą rzeczą, która kiedykolwiek mi się przytrafiła.
Musiałam się od niego oderwać i uciec zanim zacznę znowu płakać. Kiwnęłam głową, mój policzek ocierał się o zarost na jego twarzy a moje oczy stopniowo zaczynały wytwarzać gorące łzy a wtedy oderwałam się od niego. Trzymał mnie mocno za nadgarstek a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Zgaduję, że zobaczę cię jeszcze kiedyś.
Moje serce zamarło kiedy wypowiedziałam te słowa i jego też musiało, ponieważ wilgoć w jego oczach była zbyt oczywista. Pociągnęłam nosem raz odwracając się od niego, mój umysł krzyczał bym uciekła szybko zanim zrobię coś głupiego. Odwróciłam się by odejść, zostawiając go stojącego samotnie pod latarnią. Trzymałam swój nadgartek mocno, powtarzając sobie w kółko i w kółko aby się nie rozpłakać i rzucić w jego ramiona jak w tandetnym, babskim filmie. Ponieważ to było prawdziwe życie a nie jakaś gówniana komedia romantyczna. To było rzeczywistością, a rzeczywistość była taka, że to pomiędzy Zaynem i mną nie mogło i nie powinno się wydarzyć. Gdy szłam, aleja znikała za mną, musiałam trzymać głowę do góry by nie spojrzeć wstecz i nie skłonić się do zmiany swojej decyzji. Będę w Los Angeles. Zayn będzie gdzieś - w dowolnym miejscu, tak sądzę. Kiedy przypomniałam sobie jego słowa, tak miękkie i wrażliwe, uśmiechnęłam się do siebie smutno a moje usta wyszeptały cicho.
- Też Cię kocham.
I wtedy odeszłam.
***
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Biedny Zayn, spodziewaliście się tego?
Płakałam nad tym rozdziałem, szkoda tylko że tak się zakończył.
CO MYŚLICIE O TYM ROZDZIALE I OGÓLNIE O CZĘŚCI PIERWSZEJ?
MAMY PROŚBĘ. NIECH KAŻDY KTO CZYTAŁ PRZYNAJMNIEJ JEDNYM SŁOWEM DA O SOBIE ZNAĆ. CHCEMY WIEDZIEĆ ILE WAS TAK NAPRAWDĘ BYŁO.
Rozdział tłumaczony wspólnymi siłami z Eweliną.
Chciałyśmy Wam podziękować, za każdy komentarz, za każde miłe słowo. Nie wiecie jak dużo to dla nas znaczyło. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłyśmy.
Ilość komentarzy zależy od tego jak szybko pojawi się DRUGA CZĘŚĆ - 25 WEEKS WITHOUT MR. SELFISH!
Ewelina i Marta (@mrsarrrogant)
Kocham..<3
OdpowiedzUsuńOla
NIE WIERZE. JEJU, MOZE TO OKRES MOZE TO TEN ROZDZIAL, ALE ROZPLACZE SIE ZARAZ NO. NIE MOGE SIE DOCZEKAC TERAZ DRUGIEJ CZESCI, MAM NADZIEJE, ZE TLUMACZENIE POJDZIE WAM TAK SWIETNIE JAK TUTAJ. BUZIAKI:*
OdpowiedzUsuńO MOJ BOZE TEN ROZDZIAL TO ZYCIE TO FANFICTION TO ZYCIE TAK BARDZO SZKODA MI ZAYNA ZE NIE WIEM CO MAM ROBIC MAM ŁZY W OCZACH PO PROSTU ON JA TAK KOCHA MATKO!!!!!!!!!!!!!! DZIEKUJE ZA TO ZE TO TLUMACZYCIE JEJU NAPRAWDE JUZ NIE MOGE SIE DOCZEKAC NASTEPNANEK CZESCI♥
OdpowiedzUsuńCzemu ja ryczę? Masakra zaraz w moim pokoju będzie morze słonych moich łez. Genialnie tłumaczynie te opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńOo też ryczę..czemu takie zakończenie? :(
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się :/
Czekam na drugą część <3
OMG !! Ja ryczę. Ten rozdział jest po prostu cudowny. Kooocham <3.
OdpowiedzUsuńBiedny Zayn. Nie mogę się doczekać drugiej części Kochaaam :3
Wyje tutaj. To nie tak mialo byc. My little man :(
OdpowiedzUsuńDziekuje za wszystko. i Czekm na 2 cz :*
Cudownie <3 Dziekuję za wszystko ! za możliwość powiadamiania mnie, za to wszystkie emocje ,za to że dzięki Tobie/Wam miałam możliwość przeczytania to fantastyczne ff ! DZIĘKUJĘ, Gaba :*
OdpowiedzUsuńUmieram. Rycze. Krwawię wewnętrznie. Zdycham. Serce krwawi, płuca krwawią, oczy krwawią, wszystko krwawi. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.
OdpowiedzUsuńAle ona jest kretynką. Mam przynajmniej nadzieję, że on to usłyszał. ;c
niech nikt mnie nie dotyka ok?
OdpowiedzUsuńjestem złamana.
Rozdział bardzo wzruszający, czekam na drugą część :) ukłony w waszą stronę za to, że tłumaczycie to opowiadanie! :D
OdpowiedzUsuńIsabel <3
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńJulka
<3 :')
OdpowiedzUsuńNie komentowałam często rozdziałów, ale teraz wypada coś napisać :) Dziękuje za cudowne tłumaczenie pierwszej części i czekam na rozdziały drugiej! To jedno z najlepszych opowiadań jakie czytam, a jestem naprawdę wybredna ;) Teraz czekam na jakieś info na temat kolejej części :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj odkryłam to tłumaczenie i jest świetne :) i na pewno będę czytała 2 cześć ! :) Kasia
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńWyje,po prostu wyje
Kocham to opowiadanie
Zayn wow te słowa jakie piękne
I to nienawidzę Cię i bum kocham Cię. Aaaa CUDOWNIE
Nie mogę się doczekać drugiej części:)
Będę czekać
Mela :*
Powiem tak, nie umiem nic powiedzieć. Jak przestane płakać ze wzruszenia postaram się tu wrócić i napisać coś sensowniejszego. Kocham i dziękuje za pokazanie tak niesamowitego dzieła! Druga część zapowiada się niesamowicie! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńRozdział mimo że smutny to jest świetny. Z niecierpliwością będę czekać na drugą część <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńAwwww czekam na część drugą jskshjsnshh @aksqa
OdpowiedzUsuńA jest już stronka do 2 części? Podasz link?
OdpowiedzUsuńboże świetne :) chcę już kolejna część <3
OdpowiedzUsuńJejku megga !!
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział ever! Nie mogę się doczekać 2 części :)
OdpowiedzUsuńPoryczałam się jak głupia. Piękny a zarazem tragiczny rozdział. Oni są tacy idealni. Brak mi słów.
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńJejku kocham ♥ najlepsze opowiadanie ♥ nie mg się doczekać 2 części ♥♥
OdpowiedzUsuńTak bardzo chce ich razem ;( To opowiadanie jest tak świetne! Czekam na drugą część ;)
OdpowiedzUsuńKocham ok
OdpowiedzUsuńWspaniałe. Jesteście najlepsze
OdpowiedzUsuńCudowny (#^.^#)
OdpowiedzUsuńCudowny (#^.^#)
OdpowiedzUsuńRozdział mnie powalił, z resztą tak samo jak wszystkie poprzednie :) W ogóle całe opowiadanie jest genialne. Fabuła i styl pisania po prostu kndujsakndas Ja czytam ff tylko z Justinem, a to jest jedyne takie ff, które czytam i nie ma w nim Justina :) Cóż teraz pozostaje mi czekać na drugą część. Dziękuję za tłumaczenie xx
OdpowiedzUsuńOMG <3
OdpowiedzUsuńKocham i już nie mogę się doczekać drugiej części ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper ;) czekam na część drugą ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze <3
OdpowiedzUsuńCzytałam od początku i to uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńAwww genialny! :3 czekam na kolejną cześć ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje za tłumaczenie
Płaczę.
OdpowiedzUsuńpłaczę, cholera co ja piszę JA WYJĘ OMG
OdpowiedzUsuńdziękuję wam za tłumaczenie kurwa kocham was ♥
@bromalikx
kocham to opowiadanie - Zayn w nim jest naprawdę... Boski. Dupek, ale... Kurde no, słodki jest w cholerę ♥ już sie nie mogę doczekać drugiej części dziękuję, że tłumaczyłyście tą część i również podjęłyście sie drugiej ♥
OdpowiedzUsuńCHCĘ DRUGĄ CZĘŚĆ,KURWA
OdpowiedzUsuńnajlepszy i najsłodszy rozdział na tym blogu,czekam na dalszą część 25 d. w. Mr.ar.
ooo płakusiam :( kiedy pojawi się 2 część
OdpowiedzUsuńJezu... genialny.. ale smutny :(
OdpowiedzUsuńChoć teraz się żegnają, wiem
że do siebie jakoś wrócą :)
Czekam na 2 część :)
byłam, jestem i będę :)
OdpowiedzUsuńrozdział piękny, ryczę!
dziewczyny bardzo dziękuję za tłumaczenie, jesteście wspaniałe! ♥
PŁACZĘ ...........
OdpowiedzUsuńWow. Nie wierzę, ze to się tak skończyło ;)
OdpowiedzUsuńPiękne.
Nie mogę doczekać się 2 części.
Dominika
Superrr !!!! Z niecierpliwością czekam na 2 część ; D I dziękuję za tłumaczenie♥♥
OdpowiedzUsuń@blanka1499
Obecna ! Rozdział jak zawsz e cudeńko ♥ proszę mi tu zaraz tłumaczyć drugą część, bo jak nie to będę zmuszona interweniować...
OdpowiedzUsuńCzytam! Czekam na drugą część! ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńOjej, nie spodziewałam się takiego zakończenia... Dziękuję za tłumaczenie! Czekam na 2 ;)
OdpowiedzUsuńBoże płaczę :'( Głupio się skończyło .
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadadanie!!! ;'))) Dziekuje ze tłumaczycie jestescie najlepsze
OdpowiedzUsuńJejciu, błagam Cię.. niech oni będą parą, a Zayn wyjedzie razem z nią ♥
OdpowiedzUsuńRozpłakałam sie jak dziecko. :_;
OdpowiedzUsuńTo takie cudowne.
OdpowiedzUsuńKoncowka mnie rozwalila!
OdpowiedzUsuńCzekam teraz z niecierpliwością na następną część.
Pozdrawiam Asiek :)
Płacze
OdpowiedzUsuńJejku Zayn....
Najlepszy i najbardziej wzruszający rozdział tej części :)))
Cudo ♥
Juz się nie moge doczekać II części
placze, to bylo tak swietne, nie moge doczekac sie drugiej czesci :D
OdpowiedzUsuńAaa! To było MEGA! Cudo <3 kocham Kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńCzytałam, było genialne :-)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta opowieść od przeczytania pierwszego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńŚwietne je przetłumaczyłyście ;)
Pozdrawiam.
A.Wiktoria
Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń