- Chcesz powiedzieć że to koniec?
Unikał mojego wzroku, patrzył w dół na swój talerz, przewracając makaronem od prawej do lewej.
- Przepraszam. - westchnął i wziął do ust trochę jedzenia.- Zdałem sobie sprawę, że nie jesteś osobą, z którą chcę się zestarzeć. Chcę znaleźć moją bratnią duszę.
Usiadłam prosto, błagając go o spojrzenie. W środku mnie rosła złość. Jak mógł mi to zrobić? Na naszej rocznicowej kolacji.
- Jak miło z Twojej strony. Zrywasz ze mną po 6 miesiącach bycia razem. Świetnie. - powiedziałam po chwili ciszy.
W końcu złapaliśmy kontakt wzrokowy.
- Dobra, to koniec - wymamrotałam, odsuwając swój talerz.
- Przykro mi.
- Wcale nie. - powiedziałam, oddychając ciężko. Uspokój się.
- Przykro mi.
- Wcale nie. - powiedziałam, oddychając ciężko. Uspokój się.
- Przestań kłamać, mam dość. - odsunęłam moje krzesło i wstałam, zgarniając torbę odwróciłam się. - Nie spodziewałam się tego po tobie, Duke.
Otworzył usta by coś powiedzieć, ale ja już byłam w drodze do wyjścia z restauracji. Wyminęłam kelnerów szybkim krokiem. Pchnęłam drzwi i skuliłam się, kiedy wiatr owiał moją skórę, Uświadomiłam sobie, że musze oczyścić swoją głowę zanim wrócę do domu. Zawsze robiłam głupie rzeczy kiedy byłam zła. Ruszyłam w stronę ciemnego parkingu, potknęłam się na krawędzi chodnika, ze złości objęłam głowę rękoma. Zacisnęłam pięści i oddychałam wolno. Chciałam schować ręce w kieszenie mojej kurtki, kiedy zdałam sobie sprawę, że wciąż mam prezent, który miałam mu ofiarować. Dwa miejsca w loży na York Yankessów. Otworzyłam małe, czarne pudełko i wyjęłam z niego bilety. Mały pasek na białym papierze był przywiązany do dna pudełka.
Otworzył usta by coś powiedzieć, ale ja już byłam w drodze do wyjścia z restauracji. Wyminęłam kelnerów szybkim krokiem. Pchnęłam drzwi i skuliłam się, kiedy wiatr owiał moją skórę, Uświadomiłam sobie, że musze oczyścić swoją głowę zanim wrócę do domu. Zawsze robiłam głupie rzeczy kiedy byłam zła. Ruszyłam w stronę ciemnego parkingu, potknęłam się na krawędzi chodnika, ze złości objęłam głowę rękoma. Zacisnęłam pięści i oddychałam wolno. Chciałam schować ręce w kieszenie mojej kurtki, kiedy zdałam sobie sprawę, że wciąż mam prezent, który miałam mu ofiarować. Dwa miejsca w loży na York Yankessów. Otworzyłam małe, czarne pudełko i wyjęłam z niego bilety. Mały pasek na białym papierze był przywiązany do dna pudełka.
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy skarbie, kocham Cię. Rany, jaką ja byłam idiotką.
Umieściłam bilety z powrotem w pudełku i zacieśniłam uścisk dookoła kartonu. Wstałam i popatrzyłam na nie znowu. ‘To moja dwumiesięczna wypłata’. Stłumiłam śmiech i rzuciłam pudełkiem tak daleko jak mogłam. Zaśmiałam się, czułam się dobrze.
Wytarłam ręce w swoje spodnie i ruszyłam w kierunku głownej ulicy, ale nie dotarłam za daleko. Kilka sekund później usłyszałam głęboki głos, który przerwał moje głębokie przemyślenia.
- Ej Ty!
Duża postać stała w miejscu gdzie ja siedziałam 10 minut temu. Ubrany był w czarną bluzę w połączeniu z czarnymi jeansami i białymi conversami. Przeciętnie.
Jego twarz przysłonięta była przez cień czerwono-zielonej czapki z daszkiem. Z każdym krokiem jego twarz stawała się coraz bardziej jaśniejsza dzięki ulicznym światłom. Jego oczy morderczo spojrzały w moje, miały piwny odcień. Moje spojrzenie snuło w dół wzdłuż jego ciała, zatrzymując się na czarnym pudełku, którego pozbyłam się kilka minut temu.
- To Twoje? - pomachał przede mną czarnym pudełeczkiem. Jego głos był głęboki, a akcent zdecydowanie nie był amerykański.
- Tak - odparłam chłodno. - A co?
Umieściłam bilety z powrotem w pudełku i zacieśniłam uścisk dookoła kartonu. Wstałam i popatrzyłam na nie znowu. ‘To moja dwumiesięczna wypłata’. Stłumiłam śmiech i rzuciłam pudełkiem tak daleko jak mogłam. Zaśmiałam się, czułam się dobrze.
Wytarłam ręce w swoje spodnie i ruszyłam w kierunku głownej ulicy, ale nie dotarłam za daleko. Kilka sekund później usłyszałam głęboki głos, który przerwał moje głębokie przemyślenia.
- Ej Ty!
Duża postać stała w miejscu gdzie ja siedziałam 10 minut temu. Ubrany był w czarną bluzę w połączeniu z czarnymi jeansami i białymi conversami. Przeciętnie.
Jego twarz przysłonięta była przez cień czerwono-zielonej czapki z daszkiem. Z każdym krokiem jego twarz stawała się coraz bardziej jaśniejsza dzięki ulicznym światłom. Jego oczy morderczo spojrzały w moje, miały piwny odcień. Moje spojrzenie snuło w dół wzdłuż jego ciała, zatrzymując się na czarnym pudełku, którego pozbyłam się kilka minut temu.
- To Twoje? - pomachał przede mną czarnym pudełeczkiem. Jego głos był głęboki, a akcent zdecydowanie nie był amerykański.
- Tak - odparłam chłodno. - A co?
Zacisnął usta i obrócił się wskazując palcem w stronę czarnego Audi.
- Widzisz ten samochód?- skinęłam, opuszczając ręce wzdłuż swojego ciała. - Jest mój.
Zaśmiałam się
- Gratuluję. - Uśmiechnął się ironicznie i znowu wyciągnął pudełko w moją stronę.
- To należy do Ciebie. Tamto - wskazał w kierunku samochodu - należy do mnie. Przerwał na moment i skrzyżował swoje ręce.- To - znów przerwał na chwilę - uderzyło w mój samochód. - wysyczał.
Zaśmiałam się.
Zaśmiałam się.
- Co Ty pieprzysz? - Wsadził pudełko do kieszeni swoich spodni i przyciągnął moje ramiona w swoje duże, ciepłe ręce.
- Chodź za mną.
Ruszyłam za nim w kierunku Audi i zobaczyłam czarny, lekko połyskujący lakier. - Tutaj - przejechał palcem po lewych drzwiach i zatrzymał się w połowie. - Widzisz?
Prychnęłam. - Ja tu kurwa nic nie widzę.
Ruszyłam za nim w kierunku Audi i zobaczyłam czarny, lekko połyskujący lakier. - Tutaj - przejechał palcem po lewych drzwiach i zatrzymał się w połowie. - Widzisz?
Prychnęłam. - Ja tu kurwa nic nie widzę.
Pchnął moją głowę w doł, mój nos dotykał czarnego samochodu. Zamrugałam oczami i badałam samochód przez krótką chwilę.
- Chodzi Ci o to?- zapytałam, wskazując na malutkie zarysowanie które było widoczne tylko wtedy, kiedy ktoś przycisnąłby swój nos do drzwi samochodu. - To nic innego jak tylko malutka rysa - zadrwiłam.
- To. - wyciągnął ponownie czarne pudełeczko. - Zniszczyło mój samochód - syknął.
Zaśmiałam się.
- Zniszczyło? Bardzo przepraszam, ale to jest tylko małe zadrapanie. ‘To’ nie zniszczyło twojego samochodu.
- Shhh - położył palec na moich ustach i odwrócił swój wzrok z powrotem na samochód. - Czy ty masz pojęcie, ile ten samochód kosztował?
- Nie i będąc szczerą to mam to w dupie. Nie miałam udanego wieczoru i jeśli mam być ponownie szczera, to chciałabym już wrócić do domu i zatopić moje myśli w czekoladzie i lodach. Nie miałam dobrego wieczoru. - wymamrotałam cicho i obróciłam się na pięcie, aby być jak najdalej od ciemnego parkingu.
- Uszkodziłaś moją własność! - złapał mnie za nadgarstek i odwrócił przodem do siebie tak, że światło z lamp ulicznych oświetliło moją twarz. - Musisz zapłacić!
Popchnęłam go i cofnęłam się.
- Nie mam zamiaru płacić za to gówno! - syknęłam, odwracając się ponownie by odejść.
- Zapłacisz mi trzy tysiące przed następnym tygodniem.
Obróciłam się w jego stronę. Stał tam z ręką w kieszeni, podczas gdy w drugiej wciąż trzymał pudełko z biletami, które kupiłam dla Duke’a.
- CO? - wytrzeszczyłam oczy i cofnęłam się w tył o kilka kroków. - Ten mały ubytek, nie kosztuje więcej niż 90$, kretynie!
- Więc…- ucichł na chwile, wpatrując się we mnie morderczo. - Albo dajesz kasę, albo powinniśmy zadzwonić do firmy ubezpieczeniowej?
- Czy ty naprawdę myślisz, że mogę sobie na to pozwolić? - wybuchłam śmiechem, ten facet był szaleńcem.
- Jestem studentką, nie mam pieniędzy nawet na mieszkanie, więc przepraszam za zniszczenie twoich marzeń, ale to się nigdy nie wydarzy.
- Cóż, ale możesz pozwolić sobie na najlepsze bilety na mecz Yankessów?- uśmiechnął się i otworzył pudełeczko. Cwaniacko wymachiwał dwoma biletami tuż przed moją twarzą.
- Słuchaj, kretynie. - wysłałam mu pogardliwe spojrzenie, na co jego oczy rozszerzyły się. - Nie zapłacę za twoje gówno. Idę do domu, ponieważ jedyną rzeczą o jakiej myślę, to wgniecenie mojej pięści w twoją twarz.
Śmiał się teraz, na cały parking.
- A więc groźba.
- Pieprz się.
- Posuwasz się również do molestowania seksualnego? - Przesunął swoim językiem po dolnej wardze. Szelmowski uśmiech zagościł na jego pełnych ustach. - Oh, skarbie jestem gotowy.
Zanim zaprzestał swoich kokieteryjnych uwag, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać. Wiatr nieprzyjemnie muskał moją odkrytą skórę na ramionach. Zignorowałam jego krzyki, moje nogi nadal niosły mnie przed siebie. Przebiegłam już obok siedmiu, może ośmiu bloków, kiedy dotarłam do apteki za rogiem, tuż obok mojego mieszkania.
Ułożyłam moje dłonie na skroniach, pozwalając moim płucom napełnić się tlenem. Wściekłość wypełniała każdą komórkę mojego ciała, ten wieczór okazał się totalną klapą. Postanowiłam wstąpić jeszcze do spożywczego. ‘Taak.. duże, cytrynowe lody mogą złagodzić wszystko.
Chwyciłam pudełko z zamrażarki i wróciłam do kasy.
Co z tego, że mój chłopak rzucił mnie podczas naszej kolacji z okazji sześciu miesięcy bycia razem, co z tego, że zapłaciłam trzysta dolców za głupie bilety dla niego i co z tego, że muszę wyrzucić w błoto 3000, czuję się wspaniale!
- To będzie dwa dolary. - kobieta poinformowała mnie i wrzuciła pudełko z lodami do foliowej reklamówki. Z uśmiechem przyklejonym na twarzy otworzyłam torebkę poszukując portfela. Moje brwi złączyły się, kiedy próbowałam przegrzebać się przez stertę śmieci w mojej torebce. Mój uśmiech zniknął w ciągu kilku sekund kiedy zdałam sobie sprawę, że mojego portfela tam po prostu nie ma.
- Kurwa..
***
Z tej strony Marta, lub jak kto woli @mrsarrrogant :)
Jak widzicie dzisiaj pojawił się PIERWSZY (tam tarararaaaaam!) rozdział tego cudeńka.
Na to opowiadanie trafiłam dzięki kochanej Vivianne (której wspaniałą twórczość znajdziecie u nas w zakładce 'Polecane', która powstanie w przeciągu kolejnych dni).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie w tak dużym stopniu jak nam!
Liczymy też na to, że docenicie naszą pracę, ponieważ ROBIMY TO GŁOWNIE DLA WAS!
Przypominamy o zakładce informowanych, komentarzach i hashtagu na tt #25DWMApl.
Marta / @mrsarrrogant
Super rozdział, dajcie szybko nexta! Ja już to ff kocham <3
OdpowiedzUsuńCo się stało, czem usunęłyście rozdziały? :(
OdpowiedzUsuńMalutka zmiana planów, dziewczyny postanowiły zacząć od początku. :) Mam nadzieję, że te zmiany się spodobają.
UsuńZarąbisty rozdział, a ten szablon... *o* zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne i dodaję do obserwowanych :*
Pzdr. <3
A mnie ten szablon przeraża! Znaczy, wykonanie jest pierwszorzędne, ale ten szkic Zayna... Patrzy się bezczelnie w sam lewy róg, tym swoim zuchwałym, leniwym wzrokiem... Jeju, sfiksowałam!
OdpowiedzUsuńCo do fabuły, zaczęło się fajnie. Zapoznanie się przez małą rysę. My, laski nie rozumiemy jaki ból psychiczny zadajemy facetom, kiedy wyrażamy się w ten sam sposób co główna bohaterka, o ich autkach. Znam gości, którzy wolą głodować niż nie zmienić sobie felg ;d
Jeśli chodzi o tłumaczenie, czytało się mega przyjemnie i nie zauważyłam żadnych źle sformułowanych zdań. Przyznam szczerze, że też mam w planach przetłumaczenie czegoś, ale jestem tak cholernie leniwa ;d
Cóż, życzę weny :)
Fanfiction zapowiada się naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńSpotkanie głównych bohaterów bardzo oryginalne, nie spotkałam się z takim czymś.
Tłumaczenie jak najbardziej dobrze wykonane i oby tak dalej.
Z niecierpliwością czekam na next :)
Pozdrawiam, @youmakememad96 .xx
Czyżby ten zarozumiały chłopaczek posiadający samochód za miliardy to Zayn? :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się extra :) Chcę nexta! <3
To jest naprawde swietne :) Ten rozdzial mnie powalil, juz sie nie moge doczekac kolejnego xx
OdpowiedzUsuńsory za brak polskich znakow-problemy z klawiatura :/
ineedangelinmylife.blogspot.com
O mój bozieńku, cudeńko!!!! Kiedy nowy?:)
OdpowiedzUsuńO Jesuu! *o*
OdpowiedzUsuńJesteście świetne, myślę, że to tłumaczenie będzie moim ulubionym!
Ten chłopaczek w czapeczce to chyba Zayn, nie mogę się doczekać następnego. <3
Super się zaczyna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, żerozdziały będą często.
Czekam na następną część.
Buziaki i powodzenia :)
Boże ! To jest takie , takie nie wiem jak to określić , po prostu cudowne *.*
OdpowiedzUsuńOu,Ou,Ou...zakochałam się w tym szablonie...
OdpowiedzUsuńCzytając wasze tłumaczenie,naprawdę można by pomyśleć że wcale nim nie jest!
Składacie ładne zdania,nie to co niektóre tłumaczki,tłumaczące wszystko jak leci:)
Dzięki ci kochana Magical,że zostawiłaś mi w zakładce link do tego FF:*
Kiedy tylko dorwę kompa,dodam go do obserwowanych!
Szablon jest po prostu przegenialny! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńTak się ciesze, że się u mnie zareklamowałyście :D
Kurde, za rysę na Audi to i ja bym się obraziła, to moje ukochane autka *-* ale cóż, jakoś się to wszystko musi zacząć, nie? ^^
Zostaję na dłużej. Pozdrawiam! :*
Szablon genialny!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się zaczyna i muszę przyznać, że to dość wciąga. Po prostu chciałabym więcej!
Już nie mogę się doczekać, aż dodacie coś nowego :)
Rysa na Audi... haha, to jest piękne.
Nie powiem, bo możliwe, że sama byłabym zła za takie coś xD
Bardzo cieszę się, że dostałam link do tego bloga.
Z pewnością będę czytać.
Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com
Dominika
<3
OdpowiedzUsuńŚwietne ff ;))
OdpowiedzUsuńNa pewno będę zaglądać tu częściej ^^
Rozdział genialny!!
Jeżeli informujecie przez ask`a to zostawiam link http://ask.fm/SzalonarudxDDD
Zapowiada się fajnie :D
OdpowiedzUsuń_________________
http://przekleci-idealnoscia.blogspot.com/
JPRDL, Chyba się ZAKOCHAŁAM! <3 KOCHAM WAS! // Nikki
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńproszę o informowanie @camilllaxxx :*
Fenomenalny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapowiada się mega ciekawie. Lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie swietnie!!!
OdpowiedzUsuńLece czytac dalej ~Monika
Ciesze się że trafiłam na to fanfiction bo jest genialne!!!
OdpowiedzUsuń<3
Pozdrawiam!!
zapowiada sie bardzo ciekawie, mam nadzieje ze sie nie zawiode!! :)
OdpowiedzUsuńsuper dziewczyny tlumaczycie, zero bledow i lekko sie czyta, wielki plus! pozdr <3
Dawno obiecałam sobie to przeczytać i, cóż, zaczęłam :)
OdpowiedzUsuńFajne tłumaczenie, opowiadanie, wygląd bloga. Aż miło się czyta ^^